CDU/CSU i FDP proponują Horsta Köhlera na urząd prezydenta Niemiec
4 marca 2004W dzielnicy rządowej Berlina dało się usłyszeć westchnienie ulgi: po twardych negocjacjach partie opozycji: CDU, CSU i FDP doszły do porozumienia w sprawie osoby kandydata na fotel prezydenta Niemiec. Te rozmowy przy drzwiach zamkniętych w zasadzie przesądziły już o wyborze, bowiem uchodzi za mało prawdopodobne, by elektorzy odrzucili wybór Horsta Köhlera, bowiem w Zgromadzeniu Federalnym większość ma właśnie opozycja.
Kim jest Horst Köhler? Jako polityk liczący lat 61 finansista, żonaty, dwoje dzieci, jest raczej nikomu nie znany. Tym niemniej zdaniem pierwszej damy chrześcijańskiej demokracji, szefowej CDU, Angeli Merkel, jego nominacja ma stanowić sygnał: ...”23 maja odbędą się wybory prezydenckie. CDU, CSU i FDP podjęły uchwałę w sprawie nominacji na kandydata profesora doktora Horsta Köhlera. Decyzja ta stanowi wyraźny sygnał obozu centrowego jako alternatywa wobec SPD-Zielonych. I cieszymy się bardzo, a ja osobiście szczególnie, że mogliśmy wspólnie dać ten sygnał...”
Köhler ma niewielkie doświadczenie na politycznym parkiecie, za to na dyplomatycznym porusza się bez trudu. Kiedy Helmut Kohl był kanclerzem Niemiec, Köhler był jego doradcą na licznych gospodarczych konferencjach międzynarodowych. Ale na Köhlera zdecydowano się po tym, jak przepadł faworyt chrześcijańskiej opozycji, Wolfgang Schäuble, wobec którego FDP stanęła okoniem. W tej sprawie zresztą doszło do kontrowersji w szeregach CDU, które szybciej zgasły, niż rozgorzały.
Tym niemniej FDP nie kryła zadowolenia z tego, że udało jej się stawić czoła zaprzyjaźnionemu Goliatowi:...”Dla Wolnych Demokratów decydującym warunkiem nominacji na wybory najwyższego urzędu w państwie jest rzeczowa kompetencja i autorytet moralny. Zawsze mówiłem, że niezbędna jest nam osobistość, która w burzliwych czasach reform uchodzić by mogła za ostoję zaufania w oczach obywateli; która byłaby w stanie zabrać także głos w oparciu o własny autorytet w niezbędnej debacie. I te warunki spełnia profesor Horst Köhler...” - stwierdził szef FDP, Guido Westerwelle.
Obóz rządowy przystępuje do wyborów prezydenckich rzucając w szranki rektor Uniwersytetu Europejskiego Viadrina we Frankfurcie nad Odrą, profesor Gesine Schwan. Jak stwierdził wobec prasy szef rządu w Berlinie, Gerhard Schröder: ..."W porozumieniu z szefem frakcji, Franzem Münteferingiem, zgłoszę na sesji prezydium SPD w poniedziałek – i mam nadzieję, że wniosek mój zostanie przyjęty – kandydaturę profesor doktor Gesine Schwan, rektor Viadriny we Frankfurcie nad Odrą, na stanowisko prezydenta. Zamiar ten został omówiony z naszym partnerem koalicyjnym. Ten i ów zna panią doktor Gesine Schwan. Jest ona znanym naukowcem, zaangażowanym w pojednanie niemiecko-polskie, i nikt nie kwestionuje jej kompetencji w sprawach polityki europejskiej...”
Gdyby w Niemczech obywatele decydowali o tym, kto będzie prezydentem, można byłoby spekulować o wyniku wyborów. Tymczasem w Zgromadzeniu Federalnym – organie, powoływanym co 5 lat wyłącznie dla elekcji głowy państwa – chrześcijańska demokracja i liberałowie mają absolutną większość. Arytmetyka zadecydowała zatem o tym, że CDU/CSU musiały pójść na ustępstwa wobec małej FDP – istniało bowiem realne ryzyko, że obóz rządowy – przy poparciu elektorów z szeregów FDP, mógłby przeforsować własnego kandydata. W tej konstelacji wybór Horsta Köhlera uchodzi za pewny. Wskazuje na to choćby okoliczność, że już trwają poszukiwania kandydata na stanowisko szefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego.