Cena odwagi [KOMENTARZ]
8 stycznia 2015To, czy redakcja "Charlie Hebdo" swoimi artykułami i karykaturami niekiedy przekraczała granice dobrego smaku, nie ma tu najmniejszego znaczenia. Masakra w Paryżu zmienia perspektywę. Zbyt długo kryliśmy się za pytaniem o "granice wolności sztuki" i uciekaliśmy od właściwego pytania: czy jesteśmy gotowi zapłacić cenę wolności? Zamordowani redaktorzy z Paryża wykazali niesłychaną odwagę, wytrzymując groźby i presję, i wykonując swoją pracę. Dalej grali francuskim politykom na nerwach, wytrzymywali krytykę i pogróżki.
Kto będzie chronił odważnych?
Od dziś znamy cenę tej odwagi. I stąd bierze się kolejne trudne pytanie - jeśli zbrodnicza gorliwość fanatyków dosięga redakcje, to kto będzie chronił odważnych? Czy w ogóle znajdą się jeszcze tacy? Zaraz po ataku w Paryżu niektóre redakcje zdecydowały się, by maskować kontrowersyjne okładki "Charlie Hebdo" na zdjęciach. Na wszelki wypadek. Nie oszukujmy się: na redakcje padł strach.
Jednocześnie stało się jeszcze coś innego. Zaraz po zamachu ludzie na całym świecie zaczęli solidaryzować się z "Charlie Hebdo". Pod hasztagiem #JeSuisCharlie zademonstrowali, że "każdy z nas jest Charliem". Każdy dziennikarz. Każdy artysta. Każdy, kto otwarcie wyraża swoje poglądy. To kolektywny krzyk epoki cyfrowej, który z godziny na godzinę staje się coraz głośniejszy. Wszyscy potrzebujemy takich akcji przeciwko zbrodni. Po to, aby nie straciło sensu tak często powtarzane zdanie: "Twoja opinia mi się nie podoba, ale za każdą cenę bronię Twojego prawa do jej wyrażania". Wszystko jedno, kto to zdanie wypowiedział - miał rację.
Reiner Traube / tł. Bartosz Dudek