Cud w NRD
8 października 2009
Pokojowa demonstracja w Lipsku przeszła do historii. 70 tysięcy ludzi wyszło na ulice, z płonącymi świecami w dłoni. Kościół ewangelicki wsparł w NRD rewolucję 1989 roku. W Lipsku demonstracja ruszyła spod Nikolaikirche. Demonstracja ze świecami przeciwko uzbrojonej władzy…
Dzień ten Katrin Hattenhauer spędza w więzieniu. „Za otwarty kraj wolnych ludzi" przeczytać można było na transparencie, jaki rozwinęła z początkiem września po modlitwie o pokój w Nikolaikirche. Za to już od miesiąca siedzi w więzieniu. Wrzawa 9 października dotarła za mury. I wstrząsnęła więzieniem. Katrin Hattenhauer myślała, że to jadą ciężarówki.
Potęga modlitwy
70 000 uczestników demonstracji – władza się tego nie spodziewała. Władza oniemiała. Zwyciężyli ludzie wołając: „bez przemocy“. Zwyciężyła pokojowa rewolucja. Świece pokonały karabiny. Rainer Mueller należał do tych chrześcijan, którzy modlili się tu za pokój od lat 80. Dla nich modlitwa była świadectwem wiary. I chcieliśmy zmienić nieludzkie życie – od urodzenia pod kluczem – opowiada Mueller. Od 1988 roku modlono się w Lipsku za aresztowanych podczas akcji protestacyjnych. Odtąd nabierają one też politycznego znaczenia. Nikolaikirche wypełnia się coraz bardziej.
Nie drażnić szatana?
Kościół, miejscem wolności dla inaczej myślących. Dla opozycjonistów, dla pragnących wyjazdu. Nie brakowało konfliktów. Zarówno władze kościelne, jak i niejeden parafianin bał się tego, by modlitwy nie sprowokowały władzy, opowiada Friedrich Magirius, ówczesny superintendent (odpowiednik dziekana w Kościele katolickim): „Tacy, jak ja, świadomi epoki Stalina, kiedy to ludzie przepadali bez wieści, starali zabiegać o to, by łodzi ludzie, nieznający tamtych czasów, byli ostrożniejsi. Nie, nie chcieliśmy niczego zabraniać, to nonsens, ale chcieliśmy, by zdawali sobie sprawę z ryzyka”.
Dyskusja w Kościele
Kościół ewangelicki w NRD musiał postawić sobie pytanie, czy modlitwy za pokój nie są za polityczne, czy ich treść znajduje pokrycie w Piśmie. Kontrowersje zaostrzyły się późnym latem roku 1988. Christoph Wonneberger, duszpasterz uczestników modlitwy za pokój i ich inicjator, poszedł w odstawkę. Dla Rainera Muellera był to wyraz zwycięstwa władzy. Udało się jej bowiem doprowadzić do konfliktu w Kościele, opowiada.
A słowo ciałem się stało
Eksmisja grup modlących się za pokój ze świątyni przyniosła efekt przeciwny od zamierzonego: rzecznicy praw człowieka i opozycjoniści organizowali teraz protesty przed kościołem. Tym samym rewolucja wyszła na ulice. Lecz kiedy sytuacja zaogniła się i władze zażądały we wrześniu 1989 roku zakazu modlitw za pokój, władze Kościoła zajęły twarde stanowisko. 9 października 1989 roku kościół staje znowu otworem dla modlących się za pokój. I pęka we szwach, ku zaskoczeniu władz parafialnych. Katrin Hattenhauer w cztery dni później wychodzi z więzienia.
Jan Kowalski
red.odp. Andrzej Krause