Czym jeżdżą? Luksusowe pancerniki polityków
29 lipca 2009Skradziony w Hiszpanii Mercedes S 420 CDI, rocznik 2007, niemieckiej minister zdrowia kryje pod maską czterolitrowy diesel o mocy 320 koni. Siedmiobiegowa, automatyczna skrzynia biegów. Prędkość maksymalna 250 km/h. Waga – 2,1 tony - bez dodatkowego opancerzenia. Cena: około 90.000 euro bez wszystkich, wmontowanych w to cudo dodatków.
Bryka i krytyka
Za zamiłowanie do „wypasionych bryk” pani minister zdrowia była wielokrotnie krytykowana przez działaczy Niemieckiej Pomocy Ekologicznej (DUH), niezależnego stowarzyszenia działającego na rzecz ochrony środowiska, klimatu i przyrody. Aktywiści DUH zarzucali jej, że skradziony, ale już odnaleziony Mercedes, wydala do atmosfery 247 gramów dwutlenku węgla na kilometr. To dużo, ale i tak mniej od poprzedniego, służbowego samochodu Ulli Schmidt, którym jeździła do 2007 roku. Był nim „flagowy” Mercedes S 500 palący, bagatela, 17 litrów wysokooktanowej benzyny i to przy oszczędnej jeździe!
Jej kolega, minister ochrony środowiska Sigmar Gabriel (SPD) wybrał z kolei na służbowe auto najnowszego Mercedesa S 400 BlueHYBRID z napędem hybrydowym. Ten ekologiczny jakoby pojazd napędza tandem w postaci sześciocylindrowego, benzynowego silnika o mocy 279 koni, połączonego z silnikiem elektrycznym generującym 160 Nm momentu obrotowego. Daje to łącznie 299 koni i 188 gramów dwutlenku węgla na kilometr. Niby lepiej, ale do przyszłej normy europejskiej - 120 gramów dwutlenku węgla na kilometr - wciąż jeszcze daleko.
Czym jeżdżą inni?
Pani kanclerz ma do dyspozycji trzy opancerzone i specjalnie wyposażone modele Audi, BMW i Mercedesa. Najczęściej korzysta z Audi A8 Security. Ten pojazd, mający zapewnić jej bezpieczeństwo w przypadku zamachu, jest także ulubionym samochodem służbowym minister ds. współpracy gospodarczej i pomocy rozwojowej Heidemarie Wieczorek-Zeul. Minister sprawiedliwości Brigitte Zypries (SPD) jeździ służbowym VW Phaeton V6 TDI, a szefowa resortu oświaty i nauki Annette Schavan (CDU) Mercedesem S320 CDI. Jak widać wszystkie panie polityk w rządzie wielkiej koalicji znają się na rzeczy i preferują wyroby rodzimego przemysłu samochodowego, przodującego w świecie w produkcji bezpiecznych, opancerzonych samochodów.
W08 dla „boskiego tenno"
Prawdziwa kariera limuzyn wyposażonych w fabryczny system specjalnej ochrony użytkownika zaczęła się w 1928 roku w firmie Mercedes-Benz. Już wcześniej znane były liczne próby wprowadzania dodatkowych zabezpieczeń do samochodów, którymi poruszali się politycy – na przykład Lenin w dniach bolszewickiej rewolucji jeździł po Piotrogrodzie opancerzonym, kołowo-gąsienicowym Rolls-Roycem – ale były to chałupnicze przeróbki pojazdów seryjnych. Mercedes jako pierwszy wypuścił na rynek fabrycznie opancerzony samochód dla wielkich tego świata na bazie modelu „Nürburg” 460 czyli W08, a jego pierwszym odbiorcą był cesarz Japonii Hirohito.
Musiało jednak upłynąć aż 70 lat zanim Mercedes zdecydował się uruchomić odrębny dział wytwarzający wyłącznie pojazdy opancerzone, z góry przygotowane do ich specyficznych funkcji. Mercedes-Benz Guard w Sindelfingen zatrudnia obecnie około 300 wysoko wykwalifikowanych specjalistów, którzy wypuszczają rocznie kilkaset modeli Guard na bazie klasy S, E oraz terenowej G. Najlepszym i najdroższym pojazdem tej klasy jest w tej chwili Mercedes S 600 Pullmann Guard ze zintegrowanym systemem najwyższej ochrony, którym lubią jeździć koronowane głowy i prezydenci na całym świecie. Ten salon na kołach ma ponad 500 koni mocy i jest konstrukcją spełniającą najwyższą normę bezpieczeństwa B6/B7. Oznacza to, że wytrzyma ostrzał z wojskowej broni maszynowej, a jego pancerza nie przebije nawet pocisk z ręcznego granatnika przeciwpancernego, ani wybuch dwóch granatów czy ładunku o sile miny przeciwpiechotnej.
Bestia Obamy
Czym jest współczesny samochód opancerzony widać najlepiej na przykładzie „Bestii Obamy”, czyli Cadillaca One, służbowego pojazdu prezydenta USA. To opancerzone monstrum zbudowane na podwoziu ciężarówki GMC Topkick wytrzyma każdy atak zamachowców, nawet z użyciem broni chemicznej. Opancerzone drzwi „bestii” ważą tyle, ile drzwi Boeinga 757. Jego opony z wstawkami z kevlaru umożliwiają jazdę po przestrzeleniu pociskiem przeciwpancernym, a grube na prawie 13 centymetrów szyby, których konstrukcja jest tajemnicą firmy, nie przebije podobno żaden stosowany obecnie pocisk broni strzeleckiej. Dokładny opis tego pojazdu łatwo można znaleźć w internecie. Naturalnie zainteresowani przeczytają tylko to, co nie jest objęte tajemnicą państwową. Cena? Podobno do pół miliona dolarów za sztukę.
Bezpieczeństwo kosztuje, chętnych nie brakuje
Światowy rynek luksusowych, opancerzonych limuzyn dla polityków i VIPów wszelkiej maści ocenia się na około tysiąca sztuk rocznie. Podzielony jest pomiędzy kilka firm specjalistycznych, z których najwięcej jest w Niemczech i USA. Niemieckie mają tę przewagę, że podlegają surowszym normom technicznym i kontrolnym, a „wielka trójka”: Mercedes, Audi i BMW produkuje od razu gotowe pojazdy opancerzone, zamiast przerabiać na nie modele seryjne, choć w ich ofercie są i takie. O cenach się nie mówi, bo te są ustalane indywidualnie i okryte tajemnicą handlową. Wiadomo jednak, że najtańszy, dodatkowo zabezpieczony Mercedes E320 kosztuje blisko 50.000 euro a za Mercedesa klasy S (takim, jak ten skradziony minister Ulli Schmidt) trzeba zapłacić ponad sto tysięcy.
Andrzej Pawlak
Red.: Bartosz Dudek