KL vs me David Lynch-Ausstellung im Max Ernst-Museum
9 grudnia 2009Zaczesane do tyłu włosy, biała, zapięta na ostatni guzik koszula, czarny garnitur: to znak firmowy Davida Lyncha. Kultowy amerykański reżyser szum wokół jego osoby przyjmuje ze spokojem. Swój odarty z normalności świat wyjaśnia z pogodnym wyrazem twarzy: "Kolor czarny jest niezwykle istotny. Głęboka czerń oznacza gotowość do konfrontacji z czymś nieznanym. Podoba mi się idea ciemności: jesteśmy jej świadomi, pragniemy się w nią zagłębić i zastanawiamy się, co w sobie kryje. Jest w tym coś zgoła magicznego."
Ciemno i ponuro
Prace Davida Lyncha zaprezentowano w ciemnej, pozbawionej światła dziennego, dolnej kondygnacji muzeum Maxa Ernsta. Wkraczamy tu w świat, w którym konfrontowani jesteśmy ze zdeformowanymi ciałami kobiet w wyzywających pozycjach, z opuszczonymi halami przemysłowymi, przedstawionymi w odcieniach czerni i bieli oraz z niezdefiniowanymi postaciami: na przykład z leżącą na sofie groteskową istotą, trzymającą broń w ręku. Obraz zatytułowano: "Czy nie można sobie pomarzyć?"
W kilku miejscach odwiedzający może za przyciśnięciem guzika wprowadzić się w świat przeplatających się ze sobą dzwięków.
Zachwyty bez końca
David Lynch urodził się w 1946 roku w Montanie, w USA. Nie należy do filmowców, którzy z tego czy innego powodu zajęli się nagle sztukami plastycznymi. Słynny reżyser studiował malarstwo w Akademii Sztuk Pięknych w Filadelfii. Pewnego dnia, patrząc na jeden ze swych obrazów, dokonał niecodziennego odkrycia: powiedział, że wyczuwa w nim ruch i odbiera dźwięki, dobywające się z płótna. To poddało mu myśl opracowania go w formie animowanej. Odtąd wykorzystywał w pracy środki filmowe i malarstwo. "To wielkie szczęście zarówno dla kina, jak i świata artystycznego" - oświadczył kurator wystawy i renomowany historyk sztuki, Werner Spies: "Twin Peaks, Głowa do wycierania (Eraserhead), Blue Velvet, Mullholland Drive. Są to filmy, które się w nas tak utrwaliły jak może jeszcze tylko filmy Hitchcocka. To niesamowite. To, że ten człowiek próbuje teraz świat, który w sobie nosi, zmaterializować na płótnie, uczynić go namacalnym, to coś niebywałego. To się zdarza tylko w historii mediów, ale nie w historii filmu."
Lynch: podziwiam Niemców
Tak jak surrealistów, Lyncha interesuje szczególnie to, co niewyjaśnialne i absurdalne. Mniej zagadkowe jest jego spojrzenie na Niemcy. W wywiadzie wyjaśnia, co w nich ceni: "Wydaje mi się, że jest coś, co mnie łączy z Niemcami. Podziwiam u nich ich pragmatyzm. Ma to coś wspólnego z urzeczywistnianiem idei, z tworzeniem. Niemcy to potrafią i nieźle im się to udaje. Lubią tworzyć. Ja też."
Dzieła Davida Lyncha rozrastają się niczym wielka, rozgałęziona ośmiornica: w filmie, w internecie, w umysłach odbiorców. Za medialnie zainscenizowaną postacią kryje się człowiek, który stawia czoło lękom i temu, co nieznane i ponure.
Daniel Mueller / Iwona Metzner
red. odp.: Andrzej Pawlak