Ile można oczekiwać od Ukrainy? [KOMENTARZ]
28 kwietnia 2015Unia Europejska stanęła w kwestii postępowania wobec Ukrainy przed dylematem: Chce ją ze sobą związać, lecz w perspektywie długoterminowej Kijów powinien też ułożyć swoje relacje z Moskwą.
Ostry kurs antyrosyjski byłby w takiej sytuacji nie na miejscu. Ale jednocześnie Bruksela oczekuje od Kijowa wdrożenia polityczno-ekonomicznych reform, umożliwiających postęp we wzajemnym zbliżeniu, a całkiem pragmatycznie, warunkujących dalszą pomoc finansową.
Na przykład powszechnym zjawiskiem jest korupcja podobnie jak brak niezawisłości sądownictwa. Rząd w Kijowie ma przyspieszyć prywatyzację oraz deregulację, a także konsolidację sektora bankowego, co wcale nie jest łatwym zadaniem.
Ukraina tkwi po uszy w długach. Według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) ukraiński dług publiczny wzrósł w relacji do PKB od 2013, czyli krótko przed wybuchem konfliktu z Rosją do dzisiaj, z 40 do prawie 100 procent.
Aktualne dane o poziomie zadłużenia są wprawdzie tylko niewiele wyższe od średniej krajów UE. Ale już one mają duże problemy z redukcją długu publicznego i to BEZ wojny domowej.
Bez pokoju i stabilizacji Ukraina pozostanie jednakże studnią bez dna,. Wszak są one warunkiem sprzyjającym inwestycjomi rozwojowi gospodarczemu.
Ukraina nie może być państwem unitarnym
O tym, że Rosja ma znaczny wkład w ciągłe łamanie rozejmu na wschodzie kraju, Bruksela oczywiście wie. Lecz nie pomoże też w niczym, kiedy ukraiński prezydent Petro Poroszenko mówi o możliwym „wyzwoleniu” terenów kontrolowanych przez separatystów, jeśli zamierza wprowadzić także we wschodniej Ukrainie jeden tylko język urzędowy – ukraiński i jeśli chce, żeby Ukraina była krajem unitarnym.
Z punktu widzenia polityki wewnętrznej wyrażanie takich opinii jest może i uzasadnione, lecz nie pomoże w budowaniu przyszłości. Niezbędna jest silniejsza decentralizacja kraju i uznanie roli języka rosyjskiego.
Także wdrażanie umowy UE-Ukraina zostało odłożone do 2016 roku, co ma umożliwić rozmowy między Kijowem i Moskwą o zastrzeżeniach Rosji, która nie powinna się obawiać, że na tym najbardziej straci. Ważne jest przy tym, aby pamiętać: UE bierze w pewnej mierze wzgląd na Rosję, ale nie ze słabości, lecz po to, aby pomóc w stworzeniu równoważnych relacji ukraińsko-rosyjskich, niezbędnych dla Ukrainy.
Zawiedzione nadzieje
W odniesieniu do relacji Ukrainy z UE nadzieje obu stron zostały jednak zawiedzione. Na przykład nadzieja na przystąpienie Ukrainy do Unii Europejskiej, o czym niechętnie mówią większość przedstawicieli UE. Rozczarowują też praktyczne działania na rzecz osiągnięcia tego celu. Ukraińcy życzą sobie zniesienia obowiązku wizowego i chcą swobodnie podróżować do Europy Zachodniej. Ich prezydent rozmawia o tym praktycznie na każdym spotkaniu z unijnymi kolegami. Lecz żaden z nich nie spieszy się ze składaniem obietnic. I nie chodzi tu tylko o lęki Brukseli przed nadużywaniem takiej regulacji. Chodzi również o system bodźców: Jeśli pewne cele zostaną osiągnięte, można oczekiwać bonusów.
Unia Europejska dmucha na zimne. Nawet, jeśli przykłady te nie do końca są adekwatne, to przedwczesne przyjęcie do UE Rumunii i Bułgarii, zanim dostatecznie wdrożyły reformy, czy też przyjęcie Grecji do strefy euro na podstawie nieprawdziwych danych, w końcu z wiedzą UE, potwierdziły, że źle rozumiana wielkoduszność mści się później.
Motywacje do zaprowadzenia zmian
Jednakże ostra odmowa byłaby tu też nie na miejscu. W przypadku Ukrainy trzeba wybrać taki rodzaj postępowania, aby było ono dla Brukseli modelowe w postępowaniu z innymi krajami pretendującymi do członkostwa w UE. A wyglądałoby to tak, że każdemu krajowi Bruksela uświadamiałaby zalety zbliżenia z UE i oczekiwała za to wdrażania reform. Niejasny termin realizacji przyjęcia do UE jest zazwyczaj dość odległy w czasie, ale powinien motywować do zaprowadzania zmian, które od społeczeństw wymagają ogromnego poświęcenia.
Jeśli Bruksela będzie zbyt mało wymagająca, stworzy sobie duże problemy. Ale, jeśli będzie oczekiwała za dużo, spotka się z dużym rozczarowaniem lub być może nawet niechęcią.
Podjęcie decyzji w każdym z przypadków nie jest łatwe. W sytuacji wojny domowej na Ukrainie, która jest kluczowa dla relacji z Rosją, jest to jeszcze trudniejsze.
Christoph Hasselbach
tłum. Barbara Cöllen