Jakie oświecenie?
15 kwietnia 2011Kto chciałby się natknąć na "Oświecenie przy Placu Niebiańskiego Spokoju", musi długo szukać. "Z tyłu, za rogiem, po czym na II piętro" wyjaśnia uprzejma pani w punkcie informacyjnym pompatycznego chińskiego Muzeum Narodowego. Pani wydaje się być dokładnie zorientowana. Napisy na tablicach wskazują jedynie drogę do stałej ekspozycji o starożytnych Chinach i propagandowego show "o odrodzeniu kraju pod mądrym przywództwem partii komunistycznej". W gigantycznych halach największego muzeum świata odwiedzający robią wrażenie zagubionych.
Gdzie ta wystawa?
Na II piętrze Chińczycy rozkładają bezradnie ręce.A więc pani w punkcie informacyjnym przy wejściu raczej nie była zorientowana. "Co? Oświecenie?". Również tutaj jeden ze strażników muzeum potrząsa głową. W końcu jakby mu się zapaliło światełko: "Ach, ta niemiecka wystawa. Jest, ale nie tutaj. Strażnik kieruje pytającego na dół, do wielkiej hali. Dodaje, że stamtąd trzeba schodami ruchomymi wjechać na I piętro.
A więc to tu ukryła się "Sztuka oświecenia", największy i w tej chwili najbardziej kontrowersyjny niemiecki projekt kulturalny za granicą; w dużej mierze niezauważony przez publiczność.
Afront i policzek
Na temat wystawy, na którą przeznaczono 10 mln euro, w Niemczech rozgorzała tymczasem gwałtowna dyskusja. "Chińczycy traktują Niemcy jak swego wasala" - oburzają się krytycy.
Wszystko zaczęło się od tego, że Chiny odmówiły wizy pisarzowi i sinologowi Tilmanowi Spenglerowi, który miał lecieć do Pekinu w towarzystwie ministra spraw zagranicznych Guido Westerwellego (FDP). "Nie jest przyjacielem Chin" powiedziano krótko. Niemcy uznali to za afront i policzek. Ale to był dopiero początek.
Nie to miejsce i nie ta pora
Ledwo otwarto wystawę i pożegnano Westerwellego, aresztowano słynnego chińskiego artystę i krytyka reżimu Ai Weiweia. Dobitniej nie można było zademonstrować, że sztuka i prawa człowieka w chińskim państwie policyjnym nic nie znaczą. Zanim Ai Weiweia aresztowano, 53-letni artysta głośno wyraził zdumienie, że Niemcy wybrali na tę wystawę akurat Muzeum Narodowe, znajdujące się obok Placu Niebiańskiego Spokoju, gdzie w 1989 roku krwawo stłumiono ruch demokratyczny.
Lepiej zjeść niż wydać na bilet
Krytycy w Niemczech zarzucają organizatorom "płaszczenie się przed Chińczykami" i żądają zamknięcia wystawy, która i tak nie cieszy się w Pekinie powodzeniem. Co prawda każdego dnia rano kilka tysięcy osób stoi w kolejce do muzealnego kolosa, ale nie po to, żeby obejrzeć "Sztukę oświecenia".
Podczas, gdy wstęp do muzeum jest bezpłatny, za bilet na niemiecką wystawę trzeba zapłacić 30 yuanów, czyli 3, 20 euro. Za taką sumę można w pekińskich jadłodajniach dobrze zjeść. "Tylko nieliczni chcą płacić za wstęp" mówi pani przy kasie.
Odwiedzających jak na lekarstwo
Trzy hale z 600 eksponatami, wypożyczonymi w wielkich Państwowych Zbiorach Sztuki Berlina, Drezna i Monachium świecą pustkami. Obejrzeć można tu słynne płótna z XVIII wieku, meble, stroje,oraz instrumenty naukowe.
Mimo, że realizację tego kosztownego projektu kulturalnego uzasadniano w Niemczech wolnościowymi wartościami epoki oświecenia, ekspozycja wydaje się być całkowicie apolityczna. "Bardzo chińska robota, dobra jakość" - stwierdza młoda Chinka patrząc na czerwoną męską kurtkę ze stójką z Anglii, z 1770 roku.
Na pytanie, czy na wystawie "sztuka oświecenia" można dopatrzyć się politycznych przesłań, młody Chińczyk odpowiedział: "Nie mam pojęcia, co to oświecenie".
dpa / opr. Iwona D. Metzner
Red. odp. : Andrzej Pawlak
red. odp.: