Niemiecka prasa: Każdy Europejczyk jest noblistą
13 października 2012Frankfurter Allgemeine Zeitung uważa, że pokojowy Nobel dla Unii Europejskiej ma podwójne znaczenie: "Wyraża on uznanie dla pokojowej funkcji europejskiej integracji. W jej wyniku nie do pomyślenia stało się, by europejskie państwa narodowe, po dwóch potwornych wojnach w XX wieku, mogłyby raz jeszcze stanąć naprzeciw siebie w zbrojnym konflikcie. Przyznanie tej nagrody jest także zachętą do kontynuacji procesu europejskiego zjednoczenia, pomimo wszelkich trudności, jakie aktualnie stają na jego drodze".
Aachener Zeitung upomina: "Nie sprowadzajmy Europy li tylko do biurokracji i kryzysu! My, Europejczycy mamy skłonność do kreślenia fatalnego, własnego wizerunku. Pokój i dobrobyt na poziomie europejskim pozostają dla większości krajów na świecie w sferze marzeń. Pomimo wszelkich niedociągnięć Unia Europejska przez dziesięciolecia zostawiła trwałe, pozytywne ślady. Ta europejska budowla bez granic została stworzona wspólnie przez państwa narodowe, i niepotrzebna była przy tym autorytarna władza w stylu Karola Wielkiego czy Napoleona Bonapartego".
Koelner Stadt-Anzeiger radzi, żeby "Komisja Europejska, dla wypełnienia życiem idei fundatora nagrody, na uroczystość wręczenia nagrody wysłała po jednym, zwykłym mieszkańcu z każdego państwa członkowskiego. Jeżeli natomiast w blasku tej uroczystości kąpać mieliby się ci, co zwykli to robić zawsze, nagroda ta może diametralnie zmienić swe znaczenie i jeszcze raz zwiększyć ich dystans do obywateli. Można tego uniknąć. To byłaby najlepsza okazja, by zatrzymać się na chwilę i uprzytomnić sobie, jak wspaniałym dziełem jest taka Europa".
"Kto dostaje właściwie tę nagrodę? - pyta komentator Die Welt, i zastanawia się: "Pan Barroso? Pani Merkel (jako następczyni Helmuta Kohla?) Parlament Europejski i jego cięty przewodniczący pan Schulz? Komisja, 'Bruksela' czy posthum twórcy zjednoczenia Europy od Altiero Spinellego po Jeana Monneta? Państwa europejskie i narody? Czy może my wszyscy? Tak, to właściwa odpowiedź: Nobel to my! To piękna i wzniosła decyzja. Ale też decyzja trochę nieokreślona. Unia Europejska nie istniałaby ani bez jej obywateli, ani bez jej twórców. Jaki wkład w to pokojowe dzieło miała wojna, naród, politycy, nowe europejskie instytucje? O tym nie mówi się w werdykcie".
Pforzheimer Zeitung zastanawia się: "Czy Nagroda Nobla dla UE jest naprawdę tak absurdalna? Nie, absolutnie nie jest. Unia Europejska jest największym i najbardziej udanym projektem pokojowym czasów powojennych. To przekonanie niestety obecnie trochę się zatraca. Dlatego Pokojowa Nagroda Nobla jest jak najbardziej w porę: jako upomnienie, żeby nie tracić z oczu wielkiego celu, jakim jest trwały pokój. UE zasłużyła na to wyróżnienie - za swą przeszłość. Teraz od samej Unii Europejskiej - i tym samym od 500 milionów jej obywateli - zależy, by potwierdzić zasadność tego wyróżnienia. A że to się opłaca, udowadnia minione 60 lat.".
Augsburger Zeitung przypomina, że "Europa stała się synonimem pokojowej koegzystencji i kompromisu. Państwa, które kiedyś postrzegały się wzajemnie jako wrogie (Niemcy i Francja) i wciąż prowadziły ze sobą wojny, są dziś zażyłymi partnerami i politycznym sercem całej Unii. Dyktatury w Europie południowej, które jeszcze do lat 70' gnębiły narody, są obecnie stabilnymi demokracjami. Przed państwami Europy wschodniej po upadku 'żelaznej kurtyny' otworzyły się nowe perspektywy. I nawet Półwysep Bałkański, na którym w latach 90' eskalowały konflikty, poprzez sukcesywne zbliżenie krajów byłej Jugosławii do UE jest także na drodze ku pokojowej przyszłości".
Małgorzata Matzke
red.odp.: Bartosz Dudek