Komu zależy na „wiełkiej koalicji“ SPD i CDU-CSU? Spór o program atomowy Iranu zaognia się.
9 sierpnia 2005Kanclerz Gerhard Schroeder skrytykował wprawdzie wypowiedzi kilku swoich ministrów na temat możliwości utworzenia po wyborach do Bundestagu we wrześniu rządu koalicyjnego obu największych partii politycznych, SPD i CDU-CSU, ale złe wrażenie, jakoby szereg czołowych polityków rządzących socjaldemokratów chciało zachować swoje urzędy nawet w wypadku wyborczego zwycięstwa chadecji, pozostało.
Oczekiwano kontrowersyjnej kampanii przedwyborczej, politycznych sporów o przyszłość kraju, ale nic z tego – pisze berliński dziennik „Die Welt”; do tej pory objawiło się jedynie, na co nie stać poszczególne partie polityczne: SPD nie umie znaleźć właściwych argumentów w dyskusji z nowym lewicowym sojuszem PDS / WASG, liberałowie i Zieloni nie potrafią niczego zdziałać przeciwko powszechnemu zobojętnieniu, a chrześcijańscy demokraci nie wiedzą, jak atakować kanclerza, który nie daje się wyprowadzić z równowagi, manifestując pewność siebie wcale nie korespondującą z bilansem własnych dokonań. Wygląda na to, że rośnie liczba zwolenników rządu wielkiej koalicji. Jest zdumiewające, że niektórzy czołowi politycy SPD już teraz objawiają ciągoty w kierunku tego rodzaju konstelacji. Ceną byłoby bądź co bądź zakończenie kariery politycznej Gerharda Schroedera i oddanie inicjatywy w zakresie reformowania kraju Angeli Merkel jako nowej kanclerz – zauważa komentator „Die Welt”.
„Frankfurter Rundschau” zastanawia się, komu może zależeć na tym, by w przyszłości rządziła w Berlinie koalicja CDU-CSU i SPD. Związki zawodowe nie mają żadnego interesu w tym, by ster rządu przejął duet Merkel/Westerwelle – czytamy w komentarzu. Rząd chadecko-liberalny nie gwarantuje bowiem utrzymania dotychczasowej autonomii stron układów zbiorowych. Wielka koalicja chadecji i socjaldemokratów, oczekują związki zawodowe, mogłaby blokować neoliberalne tendencje w reformowaniu systemu ubezpieczeń społecznych czy finansowania szkolnictwa wyższego. Wzrosłyby za to szanse zreformowania federalnych struktur państwa. Kto spekuluje w tym kierunku, ten zastanawia się oczywiście także nad adekwatnymi konstelacjami kadrowymi. Czy socjaldemokrata Peer Steinbrueck, do czasu przegrania wyborów premier Północnej Nadrenii – Westfalii, nie byłby dobrym wicekanclerzem u boku Angeli Merkel? Albo: czy Wolfgang Clement, którego nawet w SPD niektórzy chcieliby się najchętniej pozbyć, nie mógłby zachować urząd ministra gospodarki? Echo ze strony lewego skrzydła SPD na tego rodzaju spekulacje: oni dyskutują przecież tylko dlatego na temat wielkiej koalicji, bo chcą zachować stołki ministrów – zwraca uwagę komentator „Frankfurter Rundschau”.
Dziennik „Suedeutsche Zeitung” z Monachium nawiązuje dziś do odrzucenia przez Iran propozycji Unii Europejskiej w sprawie kompromisowego uregulowania sporu w sprawie irańskiego programu atomowego. Trzecia wojna światowa nie wybuchnie tylko dlatego, że Irańczycy oddali znów do użytku zakłady atomowe w Isfahanie – czytamy w komentarzu. Ale spór będzie się dalej zaogniać. Jednakowoż nawet jeżeli sprawą zajmie się Rada Bezpieczeństwa ONZ, Iran nie musi się obawiać specjalnie dotkliwych sankcji. Jedyne co mógłby odczuć boleśnie, to zakaz eksportu ropy naftowej. W obliczu aktualnej sytuacji na rynku naftowym takiej sankcji zachodnie kraje przemysłowe jednak nie zastosują – przypuszcza komentator „Sueddeutsche Zeitung”.
Podobnego zdania jest „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Irańskie kierownictwo robi swoje, nie zważając na to, że sprawa znajdzie się na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ – czytamy w komentarzu. Teheran manifestuje pewność siebie, zakładając, że wpływowe siły w tym gremium nie będą działać wbrew własnym interesom – komercyjnym, energetycznym, wojskowym; i dlatego trudno będzie o wspólne i konsekwentne stanowisko Narodów Zjednoczonych w kwestii irańskiego programu atomowego – obawia się FAZ.