Merkel potępia wojnę Kadafiego przeciwko własnemu narodowi
23 lutego 2011Przemówienie Kadafiego było „bardzo, bardzo przerażające” - powiedziała Angela Merkel w Berlinie. Do reżimu w Trypolisie wystosowała gorący apel o natychmiastowe i konsekwentne zaprzestanie stosowania przemocy wobec demonstrantów.
Jednoznaczny język
W przeciwnym razie Niemcy zrobią wszystko, by społeczność międzynarodowa wywarła nacisk na reżim Kadafiego – z sankcjami włącznie. Według źródeł rządowych rozważany jest zakaz wjazdu na teren UE dla Kadafiego i członków jego klanu oraz zamrożenie kont bankowych członków libijskiego reżimu.
Minister spraw zagranicznych Niemiec Guido Westerwelle mówił o „oburzających poczynaniach w naszym bezpośrednim sąsiedztwie, których nie możemy zaakceptować”. Na poniedziałkowym (21.02.11) spotkaniu ministrów spraw zagranicznych UE w Brukseli projekt wprowadzenia sankcji przepadł – przede wszystkim ze względu na sprzeciw Włoch. „Musimy przyjąć do wiadomości, że nie wszyscy chcą wypowiadać się w ten sam sposób” - przyznał Westerwelle. Tym ważniejsze jest, by inni posługiwali się „jednoznacznym językiem”. Włochy utrzymują bliskie kontakty gospodarcze z Libią i obawiają się kolejnej fali uchodźców z Afryki Północnej.
Powtórka z Pekinu?
Przyparty protestami do muru dyktator zapowiedział w wojowniczym przemówieniu we wtorek (22.02.11), że będzie bronił do końca swojej władzy. Swoich przeciwników określił mianem „najemników i szczurów”, którzy zasłużyli na karę śmierci. Jeśli nie poddadzą się, zadba on o to, by cały kraj został „oczyszczony dom po domu”.
„Buntownikom” zagroził krwawym stłumieniem protestów „podobnie jak na placu Tienanmen w Pekinie w 1989 roku. Zapowiedział, że w żadnym razie nie opuści Libii i jest gotów „umrzeć jak męczennik”. „Złóżcie broń, w przeciwnym razie będzie masakra” - groził 68-letni dyktator. Na dzisiejszą środę (23.02.11) wezwał swoich zwolenników do demonstracji poparcia dla reżimu. Symbolicznym tłem do ponadgodzinnego przemówienia Kadafiego była jego zniszczona w 1986 roku przez amerykańskie samoloty, do dziś nieodbudowana, rezydencja.
Początek końca reżimu?
Według niepotwierdzonych informacji przeciwnicy Kadafiego kontrolują już duże połacie terytorium Libii. Część oddziałów wojska i policji przeszło na stronę opozycji – twierdzą wysocy rangą urzędnicy reżimu, którzy zdystansowali się od dyktatora. Eksperci nie wykluczają załamania się reżimu.
Według opozycji w protestach przeciwko dyktaturze zginęły już setki osób. Oddziały posłuszne Kadafiemu do stłumienia zamieszek używały w ostatnich dniach ciężkiej broni a nawet samolotów bojowych. Telewizja Al-Arabija podała, że za zaginionych uważa się 1400 osób.
Oświadczenie ONZ
Organizacja Narodów Zjedoczonych wezwała Kadafiego do natychmiastowego zaprzestania używania przemocy. "Nie wolno używać broni przeciwko ludziom występującym z uzasadnionymi żądaniami" - czytamy w oświadczeniu uchwalonym przez wszystkich 15 członków (w tym RFN) Rady Bezpieczeństwa ONZ. Rada żąda też, by odpowiedzialni za śmierć osób cywilnych zostali pociągnięci do odpowiedzialności. Zastępca ambasadora Libii przy ONZ
Ibrahim Dabbashi, który dzień wcześniej zdystansował się od dyktatora, skrytykował to oświadczenie jako zbyt słabe wobec "początku ludobójstwa".
Tymczasem w Libii trwa akcja ewakuacji obcokrajowców. Dwa samoloty Bundeswehry i specjalny samolot Lufthansy wywiozły z Libii 350 obywateli Niemiec i Unii Europejskiej - podał niemiecki MSZ. Na środę (23.02) planowane są kolejne loty.
dpa, rtr, dapd, afp / Bartosz Dudek
red. odp. Anna Schloemer