Miranda: "To były tortury psychologiczne"
23 sierpnia 2013Deutsche Welle: Czy to przesłuchanie nie zachwiało Pańską wiarą w demokrację?
David Miranda: USA i Wielka Brytania ciągle jeszcze uważają, że mogą nas tutaj, w Ameryce Południowej kontrolować. To rodzaj imperializmu. Tak było w przypadku prezydenta Boliwii Evo Moralesa, który niedawno musiał przymusowo lądować we Wiedniu. Ze mną zrobili to samo, przetrzymywali mnie przez 11 godzin, 9 w zamkniętym pomieszczeniu, 2 poza nim.
Nie doznał Pan jednak żadnego uszczerbku fizycznego w czasie tego przesłuchania …
Były za to tortury psychologiczne. Powiedzieli mi wyraźnie: "Jeśli USA i Anglia zatrzymują kogoś na podstawie ustawy antyterrorystycznej, to nie ma żadnych granic". Aresztują osoby z najróżniejszych krajów, wsadzają je do samolotu i wywożą do Guantanamo. Tam pozostają dziewięć lat bez procesu sądowego, bez niczego. Dlatego człowiek zaczyna się bać, gdy mówią o ustawie antyterrorystycznej. Zagrozili mi, że jeśli nie będę kooperował, to aresztują mnie. Powtarzali to wielokrotnie.
Ilu funkcjonariuszy uczestniczyło w przesłuchaniu?
Siedmiu.
Siedmiu na jednego?
Nie, zmieniali się.
Jak udało się Panu przetrwać to przesłuchanie?
Wiedziałem, że mój partner życiowy mi pomoże, ufałem też w pomoc mojego rządu. Ale dopiero po ośmiu godzinach pozwolono mi nawiązać kontakt z moim adwokatem. Dawałem sobie chyba nieźle radę, bo moim atutem było rozeznanie w międzynarodowej polityce. Inny Brazylijczyk być może nie byłby w stanie stawić im tak czoła.
Czy rozmawia Pan z Glennem Greenwaldem o tych dokumentach?
Nie, nie rozmawiamy na temat treści tajnych dokumentów. Zajmuję się strategią marketingową i karierą mojego partnera życiowego, a treść dokumentów poznaję dopiero po ich opublikowaniu.
Zanim zatrzymano Pana w Londynie, był Pan w Berlinie. Co Pan tam robił?
Miałem jeszcze tydzień urlopu. Jedna z moich przyjaciółek (amerykańska reżyserka Laura Poitras, przyp. red.) zaprosiła mnie do Berlina, żeby spędzić u niej kilka dni. Nie byłem jeszcze w Berlinie, dlatego tam pojechałem.
Czy widział Pan najnowszy film Laury Poitras? O czym on opowiada?
Tak. To film dokumentalny o sprawach NSA. Dostarczyłem jej zdjęcia z brazylijskiego Senatu, przed którym w charakterze świadka o sprawie Snowdena zeznawał Glenn Greenwald.
Czy ten materiał został skonfiskowany?
Nie, jest u Laury.
Czy w którymś momencie spodziewał się Pan zatrzymania?
Nie, właściwie nie. Przecież większość osób, które zajmują się aferą NSA, w ciągu ostatnich dwóch, trzech miesięcy przejeżdżały przez Londyn. Były w drodze do Brazylii czy Nowego Jorku i nikt ich w Londynie nie zatrzymywał. Pewnie myśleli, że z Brazylijczykiem mogą zrobić co zechcą.
Chce Pan zwrócić się w Wielkiej Brytanii do sądu. Na jakiej podstawie?
Mam trzy żądania. Sąd powinien orzec, czy nie została przekroczona ustawa antyterrorystyczna. Poza tym chcę zwrotu skonfiskowanej własności. Najważniejszym żądaniem jest jednak, by moje dane - czy to z laptopa, komórki czy zewnętrznego twardego dysku - nie zostały skopiowane i przekazane dalej.
*David Miranda, współpracownik i partner życiowy dziennikarza "Guardiana" Glenna Greenwalda, któremu Edward Snowden przekazał tajne dokumenty amerykańskiej agencji wywiadowczej NSA. Miranda, obywatel Brazylii, został zatrzymany na lotnisku w Londynie w drodze do Ameryki Południowej.
rozmawiała Kristina Michahelles / tłum. Bartosz Dudek
red. odp. Małgorzata Matzke