Nie żyje Andrzej Wajda – mistrz światowego kina
10 października 2016„Jestem najwybitniejszym polskim reżyserem filmowym, jednym z najwybitniejszych na świecie.
Przeżyłem już tylu i tylu ministrów... Przeżyję również pana W., a któż o nim będzie pamiętał za dziesięć lat?“ – plakat o takiej treści przygotowała Andrzejowi Wajdzie Agnieszka Holland, przyjaciółka i długoletnia współpracownica reżysera. Był koniec lat 70. ubiegłego stulecia. Plakat wisiał w zespole filmowym X i miał być formą terapii dla reżysera, który myślał, że władza w końcu weźmie górę. „Chodziło mi o to, żeby przywrócić prawdziwe proporcje naszemu życiu“ – powiedziała Holland w wywiadzie, który przeprowadziła z Wajdą w 2013 roku w cyklu „Rozmowy poszczególne”. „Okazało się, że wyszło na moje“ – skwitowała.
Całe swoje życie Wajda podporządkował robieniu filmów. W wywiadach powtarzał, że „dla kina poświęcił wszystko: sprawy osobiste i publiczne, zachowanie w sprawach politycznych”. Kino było dla niego „żywiołem”, w którym dobrze się czuł. „Odnajduję się, pracując z ludźmi” – wyjaśniał.
Matejko polskiego kina
W kwestiach polskich nie ma chyba bardziej polskiego reżysera niż Andrzej Wajda. Jego filmy to przede wszystkim krytyczne rozprawienie się z historią i teraźniejszością Polski. Sam żartował, że jest „Matejką polskiego kina”: „Z tym, że Matejko malował zwycięstwa, a ja musiałem klęski” – mówił w wywiadzie z „Gazetą Wyborczą”.
Jego kino to panorama dziejów Polski od Legionów Dąbrowskiego po „Solidarność”. Obracał się w kręgu historii. „O czym miałem opowiadać?“ – pytał retorycznie Agnieszkę Holland. Jego tematem byli „oni“. „Myśmy byli głosem zmarłych. I to nie zmarłych, ale zamordowanych, zabitych, tych właśnie, którzy byli oczywiście lepsi, bo byli odważniejsi, bo byli śmielsi, bo robili różne rzeczy, których myśmy się nie odważali robić i w związku z tym myśmy wyszli z życiem". Jednym z owych bohaterów był ojciec Andrzeja Wajdy, oficer zamordowany przez NKWD w Katyniu. Swój osobisty dramat Wajda rozpracował na ekranie dopiero w podeszłym wieku. W 2007 roku do kin trafił „Katyń“. „To była opowieść o mojej matce. Moja matka była ofiarą kłamstwa katyńskiego, a ojciec był ofiarą zbrodni katyńskiej” – podkreślił reżyser w jednym z wywiadów. Film otrzymał nominację do Oscara, ale na Wajdę posypały się także gromy krytyki. Dla niektórych film był w niewystarczającym stopniu antyrosyjski. Huczeli, że Wajda dostał pieniądze z Moskwy.
Malarstwo i debiut filmowy
Andrzej Wajda urodził się w 1926 roku w Suwałkach jako syn nauczycielki i oficera. Wybuch II wojny światowej raptownie przerwał dzieciństwo Wajdy. Jego ojciec zniknął bez śladu w 1940. Andrzej Wajda dopiero w połowie lat 50., kiedy w kręgach polskiej emigracji kursują listy z nazwiskami ofiar sowieckich tajnych służb, będzie miał pewność odnośnie losu ojca.
Okupację spędził w Krakowie, pracując jako ślusarz, kowal, bednarz. W wolnym czasie malował i rysował, a swoją pasję zrealizował po wojnie, podejmując studia w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. W 1949 roku przeniósł się jednak do nowo powstałej Szkoły Filmowej w Łodzi.
Debiutował w kinie dwa lata później „Pokoleniem”, opowieścią o losach młodzieży z warszawskich przedmieść podczas okupacji.
Polska szkoła filmowa
Dwa kolejne filmy – zaliczane obok „Pokolenia” do słynnej trylogii wojennej Wajdy – „Kanał” (1957) oraz „Popiół i diament” (1958) uczyniły z Wajdy jednego z najważniejszych reżyserów nowej europejskiej generacji i zapoczątkowały nurt tzw. polskiej szkoły filmowej, w którym podejmowano debatę nad narodową tradycją martyrologiczną i romantycznym heroizmem. O „Popiele i diamencie” Wajda mówił, że to dla niego najważniejszy film.
Podczas gdy nieco młodsi od niego reżyserzy Roman Polański, Krzyszfof Zanussi, Krzysztof Kieślowski pokazywali na ekranie, że istnieją inne tematy, Wajda pozostał w kręgu tematów historycznych. Swoim adeptom w szkole mistrzowskiej Wajdy powtarzał po latach, że reżyser nie powinien robić filmów o sobie samym, filmów osobistych. Wolał tematyzować wydarzenia i czasy, które miały szczególne znaczenie dla Polski i pozostać w sferze bohaterów jako postaci swoich filmów: murarza-przodownika, Dantona, Wałęsy.
Do jego największych sukcesów należą bez wątpienia „Człowiek z marmuru“ (1976) i „Człowiek z żelaza“ (1981). Pierwszy – historia Mateusza Birkuta, przodownika pracy, rekordzisty w układaniu cegieł – przedstawia Polskę w okresie stalinowskim i tragedię ludzi, którzy uwierzyli w sens komunistycznych przemian. „Człowiek z żelaza został nakręcony z myślą o strajku gdańskich stoczniowców w 1980. W 2013 roku powstał – dopełniający tryptyk – film „Wałęsa – człowiek nadziei”. Wajda nakręcił film opowiadający o Wałęsie nie tylko jako przywódcy politycznym, ale też mężu i ojcu. Potem po latach, kiedy Rada Miejska Gdańska planowała przyznać Wajdzie tytuł honorowego obywatela miasta, głosowanie zakończyło się sporem z politykami PiS. Decyzja odeszła do lamusa. Wajdzie nie po drodze było z nowym rządem. Otwarcie krytykował PiS, a w wywiadach i mediach społecznościowych udzielał poparcia Komitetowi Obrony Demokracji.
Niemiecki rozdział
Lata 80. to dla Wajdy przede wszystkim praca reżyserska za granicą. We Francji nakręcił „Dantona” (1983) z Gérardem Depardieu i Wojciechem Pszoniakiem oraz „Biesy” według Fiodora Dostojewskiego (1988) z udziałem m.in. Isabelle Huppert, Omara Shariffa i Jerzego Radziwiłowicza. W Niemczech powstały z kolei m.in. „Piłat i inni” (1972) według „Mistrza i Małgorzaty” Michaiła Bułhakowa oraz „Miłość w Niemczech” (1983) – tragiczna historia miłości Niemki (w tej roli Hanna Schygulla) i polskiego jeńca.
Przez całe swoje życie twórcze Wajda był związany również z teatrem (m.in. Starym Teatrem w Krakowie, Teatrem Ateneum w Warszawie, scenami zagranicznymi). Na deskach teatru wystawił m.in. „Wesele”, „Nastazję Filipowną” według „Idioty” Dostojewskiego czy „Antygonę” Sofoklesa. Krytycy podreślali, że podobnie jak w filmach również na scenie Wajda nie bał się wchodzenia w sam środek politycznych sporów. „Antygonę” na przykład rozegrał w realiach stanu wojennego.
„To już niezależne ode mnie”
Jego filmy, wielokrotnie nagradzane na międzynarodowych festiwalach, przyniosły mu światową renomę. Za całokształt twórczości otrzymał w roku 2000 Oscara. Do nagrody tej nominowany był wcześniej także film „Panny z Wilka" (1979). Nominację (1975) otrzymała również „Ziemia obiecana”, która z powodzeniem utrzymuje się na liście najbardziej ulubionych filmów Polaków.
Filmy Andrzeja Wajdy były inspiracją dla innych. Martin Scorsese opowiadał, że zabierając się za kręcenie „Taksówkarza“, pokazał swojej ekipie filmowej „Popiół i diament“. Ważne było dla niego, aby podkreślić, w jaki sposób Wajda i jego ekipa zwracali się do widowni, jak zabiegali o jej uwagę.
Do ostatnich chwil życia Wajda posiadał energię potrzebną do robienia filmów. Jego ostatnim projektem reżyserskim były „Powidoki”, które we wrześniu miały oficjalną premierę. Wajda zapytany kiedyś, czy chciałby być nieśmiertelny, odparł: „Nieśmiertelność jest możliwa tylko poprzez to, co człowiek zostawia po sobie. Jeśli to, co zostawiam po sobie (...) ma jakąś wartość, to się obroni, jeżeli nie ma, no to zniknie. To już niezależne ode mnie”. Andrzej Wajda taką nieśmiertelność osiągnął.
Katarzyna Domagała