Niemiecka prasa: Hoeness pod pręgierzem krytyki
23 kwietnia 2013„Süddeutsche Zeitung" pisze:
„Dobrowolne przyznanie się do przestępstwa w urzędzie skarbowym jest dla oszusta podatkowego rodzajem przymusowego lądowania. Tyle, że w przypadku przymusowego lądowania samolotu zaraz po tym wiadomo czy się udało. W przypadku Hoenessa nic jeszcze nie wiadomo, ponieważ doniesienie o popełnieniu przestępstwa na samego siebie jest czymś bardzo skomplikowanym. Nie wystarczy tylko okazać skruchę i zapłacić. Trzeba przy tym starannie naświetlić okoliczności. Donos na samego siebie urósł do rangi prawnej sztuczki cyrkowej. Spór w przypadku Uli Hoenessa będzie się toczył o to, czy spełnił on wszystkie wymagane warunki. I może poprzez to doniesienie uda mu się ocalić skórę, a jeśli nie, to jest już jedną nogą w więzieniu”.
„Nürnberger Nachrichten" komentują:
„Hoeness był u kanclerz Merkel mile widzianym gościem i doradcą, podobnie zresztą jak u jej rywala Steinbrücka. Również CSU zaliczała go, obojętnie czy pod przewodnictwem Stoibera, czy Seehofera, do swojego partyjnego inwentarza, aczkolwiek nie angażował się wcale na rzecz polityki CSU. Była to zatem wyjątkowa konstelacja, która zmusza do zadania pytania, ile Hoenessów jest jeszcze w otoczeniu tej partii?”.
Natomiast „Frankfurter Rundschau" jest zdania, że:
„Na takiego człowieka nie ma sposobu. Zawsze tacy się znajdą. Do dzisiaj nie wiemy, kto wspomaga finansowo partie polityczne, Helmut Kohl dał swoje słowo honoru, że nigdy tego nie wyjawi. To jest właśnie ten świat, który uczynił Uli Hoenessa wielkim. Jednak świat ten zmienił się nieco. Bez bankowego krachu, bez sporów o absurdalnie wysokie zarobki menedżerów, bez naszej wysotrzonej i krytycznej obserwacji sklepu samoobsługowego jakim jest władza, pewnie byłby Uli Hoeneß ze swoim przeszmuglowanym za plecami fiskusa do Szwajcarii majątkiem, o którym nic nie wiedzieliśmy, dalej chętnie widzianym pomocnikiem w kampanii wyborczej CSU i CDU”.
„Jeśli prokuratura udowodni, że prezes FC Bayern doniósł na siebie samego tylko dlatego, że już go namierzono, może przygotować piżamę i szczoteczkę do zębów na pobyt w więzieniu" - pisze „Hessische Niedersächsische Allgemeine".
„Bowiem w jego przypadku nie chodzi o drobiazg, lecz miliony. Interesujące jest przy tym, kto w ostatnich dniach nie wypowiada się o Uli Hoenessie w ogóle lub w sposób bardzo powściągliwy. W nadchodzącej kampanii wyborczej ten cwany zuch, którego wszędzie było pełno, stał się elementem ryzyka. O tym czy Hoeness zasłużył sobie na taki los, on sam wie najlepiej. Inni przyglądają się temu z satysfakcją: wreszcie sprawiedliwości staje się zadość, wcześniej czy później”.
Aleksandra Jarecka