Niemiecka prasa: Merkel szuka koalicjanta
26 września 2013Koloński dziennik „Kölner Stadt-Anzeiger" pisze: „Może już pomału do Angeli Merkel dociera, że będzie zdana na SPD. Jeśli Sigmarowi Gabrielowi uda się jeszcze przeforsować główne żądania, to może socjaldemokraci skuszą się jednak na wielką koalicję. Pojednanie partii z niepopularnymi własnymi reformami socjalnymi (chodzi o reformę rządu Gerharda Schrödera, przyp. red.) dzięki perspektywie wprowadzenia autentycznej płacy minimalnej, ograniczenia pracy najemnej i skutecznego systemu emerytalnego opartego na solidarności pokoleń, wcale nie byłoby dla wicekanclerza Sigmara Gabriela kiepskim startem w kampanii wyborczej 2017 – zwłaszcza, że jego przeciwnikiem przypuszczalnie nie będzie już Angela Merkel”.
„Mannheimer Morgen" radzi: „Właściwie nie super-zwyciężczyni Merkel znajduje się w bardziej komfortowej sytuacji, lecz poobijana SPD. Socjaldemokraci mogą się teraz bardzo drogo sprzedać. Jeśli mają się zgodzić na wejście w koalicję z CDU/CSU mogą dalej podkręcać cenę. Gdyby kongres SPD nie dał przynajmniej zielonego światła dla rozmów sondażowych z chadecją, świadczyłoby to o braku rozwagi. Ile wart jest szok z 2009 roku, kiedy tu chodzi o polityką realną jutra? Mądry Helmut Schmidt (kanclerz RFN w l. 1974-1982, przyp. red.) powiedziałby pewnie: kto ma traumę, niech się leczy”.
„Mindener Tageblatt" stwierdza: „Wyniki wyborcze mają raczej mniej do czynienia z tym, co było kiedyś, a więcej z tym, czego można się spodziewać w przyszłości. Dlatego socjaldemokraci, którzy sprzeciwiają się stworzeniu wielkiej koalicji, muszą się liczyć z tym, że się ich zapyta, w jakim celu opracowali program, który przekonał ich elektorat. Chyba po to, żeby go realizować. A że w demokracji zdanej na koalicję nie uda się to bez pójścia na ustępstwa, o tym wie każdy wyborca”.
Komentatora gazety „Reutlinger General-Anzeiger nic nie dziwi: „Obietnice wyborcze mają zwykle stosunkowo krótki termin ważności. To, że w przypadku planów podatkowych CDU, termin ważności upłynął już po paru dniach, jest czymś zgoła niecodziennym. Pomimo to reakcja ministra finansów Wolfganga Schaeuble nikogo specjalnie nie dziwi. Jeżeli już nie wyklucza kategorycznie podwyżki podatków, świadczy to tylko o jednym: CDU/CSU zamówiła nawet buldożer, żeby wygładzić drogę do możliwego partnera koalicyjnego”.
Dziennik „Nürnberger Nachrichten" pisze z kolei o innym możliwym koalicjancie dla CDU/CSU - partii Zielonych: „Czarno-zielona koalicja? Ciekawy, choć niepewny projekt zwłaszcza teraz, gdy dokładnie nie wiadomo, w jakim kierunku zmierzają ogarnięci strachem Zieloni. Co prawda Juergen Trittin, największa przeszkoda, uniemożliwiająca zbliżenie, opuścił pokład, tym niemniej nasuwa się pytanie, czy rzeczywiście najlepszym rozwiązaniem dla partii w kryzysie jest wypróbowanie przyszłego kursu w koalicji rządowej?”.
Iwona D. Metzner
red. odp.: Bartosz Dudek