Paliła w piecu Picassem
19 lipca 2013Miłośnicy sztuki i policja dowiedzieli się, że zrabowane w październiku 2012 roku z Muzeum w Rotterdamie płótna słynnych malarzy, zostały prawdopodobnie spalone w piecu w Rumunii. W popiele znaleziono resztki pigmentów farb i gwoździe pochodzące z epoki, w jakiej powstawały płótna – powiedział agencji dpa Ernest Oberländer-Tarnoveanu, dyrektor Muzeum Historycznego w Bukareszcie. - Ekspertyza jest już gotowa i można ją przekazać Prokuraturze - dodał.
Chciała zatrzeć ślady przestępstwa
Współoskarżona matka domniemanego rabusia, którą uważa się za jego wspólniczkę, zeznała w prokuraturze, że spaliła w piecu wszystkie siedem płócien, wśród nich dzieła Picassa i Moneta. Powiedziała, że „miała nadzieję, iż w ten sposób zatrze ślady przestępstwa i podejrzani nie zostaną ukarani”.
Śledczy nie chcieli w to uwierzyć, zanim chemicy i historycy nie podmurowali jej zeznań ekspertyzą naukową.
Arcydzieł chronione przed pożarem a nie przed rabusiami
Z muzeum wyniesiono dwa płótna Claude'a Moneta oraz po jednym obrazie Pabla Picassa, Henriego Matisse’a, Paula Gauguina, Meyera de Haana i Luciana Freuda. Wartość obrazów szacuje się na 50-100 mln euro.
W nocy z 15-16 października 2012 roku dwóch rabusiów wdarło się od tyłu do Muzeum w Rotterdamie. W myśl przepisów przeciwpożarowych drzwi były zabezpieczone jedynie prostym zamkiem.
Jeszcze jedna wspólniczka?
Po zbadaniu filmu zarejestrowanego przez kamery muzeum, policji podpadło dwóch dziwnie zachowujących się mężczyzn. Obydwu, w wieku 25 i 28 lat, zatrzymano w styczniu 2013 roku w Rumunii. Policja przypuszczała, że po grabieży złodzieje zdeponowali obrazy w Rotterdamie u 19-letniej Rumunki; dziewczyny jednego z nich. W marcu tego roku została aresztowana. Wszystko wskazuje na to, że w jej mieszkaniu płótna oderwano od ram i przewieziono do Rumunii.
Sześciu podejrzanych przebywa obecnie w areszcie. Proces ma się rozpocząć 13 sierpnia.
dpa, DW / Iwona D. Metzner
red. odp.: Elżbieta Stasik