"Powiernictwo Pruskie" bez politycznego wsparcia
19 grudnia 2006- Nie ma w Republice Federalnej poważnego polityka, który popierałby skargi Powiernictwa Pruskiego – stwierdził przewodniczący Bundesratu i dodał: - jednakże żaden polityk nie jest w stanie przeszkodzić prywatnym osobom w złożeniu pozwów do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Ringstorff pochodzi z Niemiec wschodnich i dlatego – podkreślił - tym lepiej rozumie polskie obawy. Otóż, po zjednoczeniu, dawni posiadacze wielkich nieruchomości wschodnioniemieckich wystąpili z podobnymi skargami do Trybunału w Strasburgu. Chodziło o konsekwencje wywłaszczeń w oparciu o prawa mocarstw okupacyjnych z 1945 roku. Skargi zostały oddalone.
- Zdecydowanie przeciwstawiamy się próbom reinterpretacji historii – Ringsdorff postawił kropkę nad „i”: – Drugą wojnę światową rozpętały Niemcy, nie Polska. Mam nadzieję, że Trybunał w ogóle nie przyjmie pozwów do rozpatrzenia.
Gospodarz wizyty, marszałek Senatu, Bogdan Borusewicz, docenia, że władze niemieckie odcinają się od działań Powiernictwa Pruskiego i zapewniają, że nie ma podstaw prawnych do wnoszenia roszczeń wobec Polski. Niemniej mamy do czynienia z pewnym paradoksem. Borusewicz zauważył bowiem jednocześnie że 22 ludzi. owi skarżący do Trybunału, narzucili tematykę rozmów międzypaństwowych na tak wysokim szczeblu. Anna Fotyga, minister spraw zagranicznych i kolejna rozmówczyni Ringstorffa, dała do zrozumienia w wywiadzie radiowym, że godna rozważenia jest idea renegocjacji traktatu polsko-niemieckiego z 1990 roku. Można się domyślać, że chodziłoby o wpisanie do umowy zapewnienia obu stron o rezygnacji z wszelkich roszczeń.
Przeciw temu opowiedział się pośrednio, w innym wywiadzie, prof, Jan Barcz, współautor polsko – niemieckiej ekspertyzy z roku 2004 na temat ewentualnych odszkodowań w związku z konsekwencjami drugiej wojny światowej. Zdaniem Barcza, dziekana Wydziału Prawa Europejskiego warszawskiej SGH, wpisanie do traktatu rezygnacji z roszczeń byłoby błędem, ponieważ oznaczałoby, że takowe istnieją. W istocie tak jest, lecz dotyczą zwrotu dóbr kulturalnych, przemieszczonych w okresie wojny. Ale do odszkodowań za wywłaszczony majątek nie ma żadnych podstaw prawnych. W tej sytuacji wskazany jest więc spokój.