Prasa: 25 lat temu Kohl zablokował regulację rynku mediów
14 stycznia 2024„Niezależność mediów w Europie jest zagrożona” – pisze Alexander Fanta w artykule opublikowanym w portalu niemieckiego dziennika „Sueddeutsche Zeitung” („SZ”). Autor opisuje sytuację na Węgrzech, gdzie około 80 proc. stacji telewizyjnych i radiowych oraz gazet o zasięgu ogólnokrajowym i regionalnym kontrolowanych jest przez rządzącą partię Fidesz, kierowaną przez premiera Viktora Orbana. Autor zastrzega, że Węgry nie są wyjątkiem.
„Wpływ rządów i politycznie umocowanych właścicieli na prasę znajduje się w niektórych krajach UE na porządku dziennym” – podkreśla autor. Na krótko przed świętami Bożego Narodzenia negocjatorzy w Brukseli uzgodnili nową dyrektywę, która ma chronić media przed politycznymi wpływami. Jednak eksperci obawiają się, że na zmianę sytuacji na Węgrzech jest już za późno.
Z wewnętrznych dokumentów Komisji Europejskiej, do których dotarły redakcja „SZ” i śledczego medium „Follow the Money”, wynika, że próba uregulowania europejskiego rynku medialnego została podjęta 25 lat temu. Sfinalizowanie prac nad dyrektywą storpedował jednak ówczesny kanclerz Niemiec Helmut Kohl, który w 1997 roku, będąc u szczytu swojej władzy, interweniował w tej sprawie u szefa Komisji Europejskiej Jacquesa Santera. „List (Kohla) eksplodował jak bomba podczas negocjacji w UE. Skutki są odczuwalne do dziś” – czytamy w „SZ”.
Regulacja rynku mediów
Komisarzem, który chciał złamać siłę koncernów medialnych był Mario Monti. Włoski polityk objął w 1995 roku tekę komisarza do spraw rynku wewnętrznego. Po upadku komunizmu w Europie Środkowej i Wschodniej niemieckie koncerny, w tym Bertelsmann i Axel Springer, kupiły gazety w Polsce, Czechach i innych krajach w tej części Europy. Pod koniec 1991 roku 70 proc. węgierskich gazet znajdowało się w zagranicznych rękach. Fala przejęć wywołała w Brukseli zaniepokojenie, gdyż obawiano się ograniczenia różnorodności. Parlament Europejski w 1992 r. wezwał do podjęcia kroków przeciwko koncentracji mediów.
Pod kierownictwem Montiego urzędnicy wypracowali projekt, który miał ułatwić ekspansję firm medialnych w Europie, ale wyznaczał równocześnie górny pułap udziałów posiadanych przez poszczególne koncerny.
Finalny projekt Montiego z 1997 roku przyznawał krajom prawo do ograniczenia udziałów jednego koncernu w narodowym rynku do 30 proc. w segmentach prasa drukowana, telewizja i radio. We wszystkich kategoriach udział ten w skali kraju nie powinien był przekraczać 10 proc.
Kohl interweniuje u Santera
Z dokumentów wynika, że przeciwnikiem regulacji był szef Komisji Europejskiej Santer. Przyczyną sprzeciwu są „bez wątpienia poważne zastrzeżenia niemieckich mediów wobec krzyżowego ograniczenia udziałów” – uzasadniał jeden z urzędników.
„Śmiertelny cios” zadał projektowi list z Bonn (wówczas jeszcze stolicy RFN). „Rozważania w Komisji Europejskiej napawają mnie wielką obawą” – napisał Kohl 6 czerwca 1997 roku do Santera. Zdaniem kanclerza wprowadzenie dyrektywy oznaczałoby ogromną ingerencję w ugruntowaną strukturę mediów” w jego kraju. Kohl wyraził nadzieję, że Komisja nie poprze projektu Montiego.
Jak zaznacza, „SZ”, w archiwum nie ma pisemnej odpowiedzi Santera na list Kohla. Projekt trafił po cichu do zamrażarki.
Ograniczanie wolności mediów
W 2004 roku, gdy do UE wstępowały Polska, Węgry i inne kraje, nie istniały przepisy gwarantujące różnorodność medialną. Pod koniec pierwszej dekady obecnego stulecia zachodnie koncerny zaczęły się wycofywać z Europy Środkowej i Wschodniej z powodu spadających zysków i politycznych problemów. Na ich miejsce zaczęły wchodzić miejscowi biznesmeni – „bogaci i wpływowi”. Następna dekada przyniosła ograniczenia wolności mediów.
„W Polsce prawicowy rząd od 2015 roku zawłaszczył media publiczne i tytułom przyjaznym wobec rządu podsypał pieniądze z reklam. W Czechach miliarder Babisz przejął koncern medialny i wykorzystał go do własnej kariery premiera. Na Węgrzech Orban proklamował 'nieliberalną demokrację' i narzucił większości mediów swoją linię” – czytamy w „SZ”.
Czy Orban i inne autorytarne siły zdobyłyby medialną dominację, gdyby Monti przeforsował swój projekt regulacji rynku medialnego? – zastanawia się autor. „Dla Węgier jest już za późno” – uważa Konrad Bleyer-Simon z Europejskiej Szkoły Wyższej we Florencji.
Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na facebooku! >>