1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa o zamieszkach w Stuttgarcie: „Sygnał alarmowy”

18 września 2023

Zamieszki podczas festiwalu erytrejskiego w Stuttgarcie są tematem komentarzy pracy w Niemczech. Wydarzenia te wstrząsnęły opinią publiczną, potępiła je też szefowa MSW Nancy Faeser.

https://p.dw.com/p/4WRty
Festiwal erytrejski w Giessen, podczas którego w lipcu też doszło do starć
Festiwal erytrejski w Giessen, podczas którego w lipcu też doszło do starćZdjęcie: Helmut Fricke/dpa/picture alliance

„Frankfurter Allgemeine Zeitung” rozważa: „Nowoczesny raport policyjny prawdopodobnie nazwałby zamieszki na festiwalu erytrejskim trudnym zderzeniem kultur. (...) Nie zmienia to jednak faktu, że ten konflikt o odległych korzeniach po raz kolejny w brutalny sposób rozegrał się na niemieckich ulicach. (...) Miejmy nadzieję, że Niemcy pozostaną krajem, w którym godność i wolność ludzi są przestrzegane w ramach Ustawy Zasadniczej oraz w poczuciu odpowiedzialności przed Bogiem i za Europę. Taka postawa ma swoje tradycje i jest otwarta na wszystkie poglądy w ramach prawa. Zakłada jednak zgodę na funkcjonowanie państwa i egzekwowanie przez nie wspólnie uzgodnionych zasad. Przemoc nie jest tu usprawiedliwiona pod żadnym pozorem. Ci, którzy zakłócają pokojowy porządek, nie mają tu czego szukać”.

„Stuttgarter Zeitung” pyta: „Jak w ogóle mogło dojść do takiej sytuacji? Czy miasto zachowało się zbyt naiwnie? Czy policja nie została wystarczająco wyraźnie ostrzeżona o możliwości wystąpienia zamieszek, do których doszło w podobny sposób zaledwie kilka tygodni temu na festiwalu kultury erytrejskiej w Gießen w Hesji? I co to wszystko oznacza dla polityki integracyjnej w Stuttgarcie, stolicy kraju związkowego, nawet jeśli weźmie się pod uwagę, że wielu sprawców najwyraźniej przyjechało tu specjalnie na zamieszki? Takie ataki są brutalną napaścią na to, co zostało tu zbudowane przez długie lata: na pokojowe współistnienie ludzi wielu narodowości. Ważne jest, aby bronić tego wielkiego dobra i stale je odnawiać. Wydarzenia z soboty są sygnałem alarmowym dla miasta i landu”.

„Stuttgarter Nachrichten” pisze alarmująco: „Awanturujący się demonstranci zamienili w sobotę Stuttgart w strefę walk: policjanci stanęli w obliczu obrzucania ich kamieniami i atakowania metalowymi prętami, drewnianymi kijami i pięściami. Ponad dwa tuziny funkcjonariuszy zostało rannych. Sceny jak z kiepskiego filmu lub z niespokojnych regionów w innej części świata. Dlatego w żadnej reakcji politycznej na to, co się stało, nie brakuje uwag, że konflikty z innych krajów – w tym przypadku z Erytrei – nie mogą być rozgrywane w Niemczech z użyciem przemocy. Taki jest konsensus i takim musi pozostać. Miejmy nadzieję, że istnieje również zgoda co do tego, że sprawcy przemocy, którzy są obecnie objęci dochodzeniem, będą musieli stawić czoła wymiarowi prawa w całej jego rozciągłości. To poważne naruszenie ładu wewnętrznego, kwestia stabilności społecznej i porządku. To są poważne sprawy, które dotykają podstaw naszego współistnienia”.

„Reutlinger Generalanzeiger” zauważa: „Po gwałtownych zamieszkach w Stuttgarcie politycy domagają się surowych konsekwencji. Minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser mówi, że zagraniczne konflikty nie mogą mieć miejsca w naszym kraju. Premier Kretschmann (Winfried Kretschmann, premier Badenii-Wirtembergii – red.) mówi, że obrazy z zamieszek są niepokojące. Sformułowania te skrywają jednak bezradność i strach przed dotknięciem politycznie gorącego kartofla. Ten bowiem, kto udziela schronienia ludziom z regionów kryzysowych, importuje również tamtejsze konflikty. Niestety jest to ignorowane w sposób karygodny. Już w lipcu doszło do gwałtownych starć między Erytrejczykami w Gießen. Nie wyciągnięto jednak z tego żadnych konsekwencji. W każdym razie policja w Stuttgarcie nie była przygotowana na tę eksplozję przemocy. Dlaczego nie, o to należy zapytać“.

„Neue Osnabruecker Zeitung” analizuje: „Można się zastanawiać, dlaczego administracja wcześniej nie zajmie się tym dającym się przewidzieć problemem. W przeciwieństwie do Gießen, w Stuttgarcie nie podjęto nawet próby zakazania tak zwanego festiwalu. Ale można również zapytać: co dzieje się w głowach uczestników zamieszek, którzy biją się deskami? Ani na sali, ani na ulicy raczej nie będzie atmosfery imprezowej. To istnieje tylko w sieciach społecznościowych. Z ludźmi, którym podział diaspory erytrejskiej jest doskonale obojętny, ponieważ podżegają po prostu przeciwko wszystkim imigrantom. Ciosy zadane w Stuttgarcie nie szkodzą autorytarnemu despocie z Erytrei. Zamiast tego są wykorzystywane przez tych, którzy chcieliby rządzić autorytarnie w tym kraju”.

„Maerkische Oderzeitung” z Frankfurtu nad Odrą zastanawia się: „Dlaczego żyją wśród nas Erytrejczycy popierający dyktaturę, od której ich rodacy uciekli nie bez powodu? Dlaczego władze tak mało o tym wiedzą? Istnieją bardzo poważne doniesienia, że zwolennicy brutalnej dyktatury w Erytrei zastraszają w Niemczech członków opozycji, zbierają pieniądze, a nawet zakłócają postępowania azylowe, celowo źle tłumacząc zeznania ich uczestników i na przykład pomijają opisy tortur. Państwo niemieckie zbyt mało troszczy się o swoich współobywateli. Bo tacy właśnie są ci Erytrejczycy i nic się tu nie zmieni. Niektórym organizacjom należy przyglądać się znacznie uważniej. Wtedy władze nie będą ciągle zaskakiwane wybuchami przemocy. Nadszedł czas, aby chronić tych, którzy przybyli do nas ze strachu przed prześladowaniami i często z narażeniem życia”.

Zdaniem „Heilbronner Stimme”: „Trzeci tego rodzaju incydent w ciągu kilku miesięcy rzuca światło na szczególną sytuację Erytrejczyków na całym świecie. Wpływy erytrejskiej dyktatury są tak duże, również w Niemczech, że od Erytrejczyków mieszkających za granicą nadal oczekuje się płacenia tak zwanego podatku od diaspory, aby pomóc w finansowaniu tego upadłego kraju w Rogu Afryki. Niemcy zakazały pobierania tego podatku w 2011 roku, ale to nie przeszkadza, że tak się nadal dzieje. Dumni Erytrejczycy, często przybyli do Niemiec ponad 30 lat temu, nadal zapewniają, że płatności muszą być dokonywane. Dowodzi to przede wszystkim tego, że prosty podział na dobrych i złych, mających rację i jej nie mających oraz na agresorów i ofiary nie oddaje w pełni złożoności sytuacji. Coś tu się dzieje pod powierzchnią zjawisk, a niemieckie organa bezpieczeństwa muszą dotrzeć do sedna problemu”.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>