Prasa o kampanii Olafa Scholza: „Podsyca strach”
2 grudnia 2024„Frankfurter Allgemeine Zeitung” analizuje: „Roztropność? Chłodna głowa? Tak, te przymioty Scholza charakteryzują wielkich przywódców. Ale wszystkie doświadczenia z despotycznymi władcami, nawet dziesięciolecia z Putinem, pokazują, że decydującym czynnikiem jest determinacja. To właśnie zademonstrowana przez niego determinacja i daleko idąca jedność zrobiły na Putinie wrażenie. (...) Oprócz jednoznacznych zapowiedzi, takich jak 'przełom', kanclerstwo Scholza charakteryzowało się ciągłymi unikami w jasnym wyrażaniu jego stanowiska wobec różnych spraw. (...) Tymczasem polityk z kręgosłupem moralnym powinien mówić to, co jest prawdą, zwłaszcza w świetle niemieckich doświadczeń, które obejmują także długą, z utrzymującymi sie wciąż skutkami, sowiecką okupację. Powinien zatem powiedzieć, że duch rewolucji 1989 roku jest zagrożony. Scholz opowiada się jednak za kontynuowaniem dotychczasowej linii postępowania. Tylko silny kraj może spostępować w ten sposób. Ale nie taki, który utracił swoje standardy. I nie słyszy strzałów żołnierzy Putina.”
„Handelsblatt” zauważa: „Od początku kampanii wyborczej kanclerz prawie nie szerzy nadziei na lepsze, tylko raczej podsyca strach. Strach przed Friedrichem Merzem jako kanclerzem, który w niepewnych czasach odebrałby Niemcom także ostatnie pewniki: pokój i państwo opiekuńcze. (...) Takie stawianie na strach jest niezwykle niebezpieczne dla Ukrainy i dla jedności niemieckiego społeczeństwa. To jasne, że kampania wyborcza nie jest zabawą w piaskownicy. Zaostrzanie sytuacji jest jej częścią, a w czasach nasilającego się populizmu na lewicy i prawicy nie ma sensu jego wytykanie w centrum sceny politycznej. (...) Ale gdy Scholz zaprzecza, że CDU/CSU nadal należy do demokratycznego centrum, rażąco mija się z prawdą. A jeszcze bardziej, gdy podsyca strach, że Merz grozi wysłaniem Niemców na trzecią wojnę światową.”
„Muenchner Merkur” zaznacza: „Władimir Putin nie mógłby wyrazić tego lepiej niż kanclerz Scholz na konferencji inaugurującej jego kampanię wyborczą, że z bezpieczeństwem Niemiec nie gra się w rosyjską ruletkę. Oskarżenia wysuwane przez niego pod adresem Friedricha Merza mają na celu wywołanie paniki wśród obywateli zgodnie z intencjami Kremla i jest otwartym zaproszeniem dla Moskwy do dalszej intensyfikacji wojennej retoryki przeciwko Niemcom w nadchodzących tygodniach w celu wzmocnienia w nich prorosyjskich partii. SPD działa w duchu Putina. To wręcz niesłychane i oznacza upadek w retoryce tej partii, ale już teraz pokazuje nam to, na co Niemcy muszą się nastawić w tej kampanii wyborczej.”
„Rhein-Zeitung” z Koblencji pisze: „Scholz wciągnął swoją partię w klasyczną socjaldemokratyczną kampanię wyborczą, która jest również skierowana przeciwko Friedrichowi Merzowi. O tym, że nie ma on doświadczenia w kierowaniu rządem, mówi się w prawie co drugim zdaniu kierownictwa SPD. Jednak unia CDU/CSU również trafia na pierwsze strony gazet dzięki odwróceniu się przez nią od zasad, którymi kierowałą się obecna koalicja rządowa. Merz pozostaje bardzo niejasny pod względem treści. Co unia CDU/CSU chce zrobić, aby pobudzić gospodarkę, skąd będą pochodzić pieniądze na opłacenie policji i innych służb, w jaki sposób zostaną pokryte rosnące wydatki na obronność, jak wysokie powinny być przyszłe dochody obywateli, to wszystko jest nadal wielką niewiadomą. Skupianie się na politycznym centrum jest dobre. Ale skupianie się tylko na strachu i rozliczeniach już nie jest.”
Zdaniem „Suedwest Presse” z Ulm: „Drzwi do czarno-zielonej koalicji są dalekie od zamknięcia. Stało się to najpóźniej jasne, gdy nowa współprzewodnicząca Partii Zielonych Franziska Brantner oświadczyła, że Merz byłby znacznie lepszym partnerem dla jej partii w kwestiach Ukrainy i bezpieczeństwa w Europie niż Scholz. A Merz? Na razie świętuje swój sukces odniesiony na konferencji wyborczej w Schmallenbergu. Ale jest mało prawdopodobne, żeby był niezadowolony z wypowiedzi Markusa Soedera z CSU udzielonych w zeszłym tygodniu. W wywiadzie prasowym także Merz wyciągnął dłoń w stronę Zielonych. Okazał się otwarty na rozmowy w sprawie reformy prawa aborcyjnego, doskonale zdając sobie sprawę, że właśnie w kwestiach społeczno-politycznych potencjał konfliktu z Zielonymi może być wysoki. Sondowanie i ostrożne wyciąganie przez niego werbalnych gałązek oliwnych nie jest zaskakujące. Ostatecznie liczy się przecież tylko to, jak dojść do władzy w urzędzie kanclerskim.”
Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!