Prasa o podróży szefowej MSZ do Syrii: „Walka o wpływy”
4 stycznia 2025„Frankfurter Rundschau” pisze: „Minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock i jej francuski odpowiednik Jean-Noël Barrot osiągnęli wiele podczas pierwszego spotkania z nowymi władzami syryjskimi. Powiązali możliwą pomoc w odbudowie tego kraju, zniszczonego przez wojnę domową, z warunkami zapewniającymi wyłonienie w nim rządu inkluzywnego, a nie radykalnego rządu islamistycznego. Podkreślają swoją gotowość do wspierania Syryjczyków poprzez udzielanie tamtejszym dotychczasowym partnerom pomocy humanitarnej. Potrzeba jednak znacznie więcej niż tylko unijnej dyplomacji prowadzonej za pomocą książeczki czekowej. W końcu chodzi tu nie tylko o załagodzenie wewnętrznych syryjskich konfliktów, czy wyjaśnienie zbrodni reżimu al-Asada. Należy również ożywić gospodarkę. To zadanie utrudnia fakt, że takie państwa jak Turcja oraz Izrael mają na uwadze własne interesy. Niemcy i inne kraje unijne będą zatem potrzebowały dużo cierpliwości, aby rozwiązać trudne problemy związane z odbudową Syrii wraz z Damaszkiem i innymi sprawami w tym regionie.”
„Stuttgarter Zeitung” zaznacza: „Pomimo swojego islamistycznego pochodzenia, nowi władcy w Damaszku do tej pory wysyłali pozytywne sygnały i dopóki istnieje szansa na pomyślny rozwój, słuszne jest wyciągnięcie ręki do nowego syryjskiego rządu. Obejmuje to dyplomatyczne gesty i symbole, takie jak wizyta minister Baerbock. Ale także konkretną pomoc.”
„Rhein-Zeitung” z Koblencji analizuje: „Nie ulega wątpliwości, że wielu z nas od dawna jest gotowych przywrócić naszemu krajowi jego dawną siłę. Wielu jest też zapewne gotowych do poświęceń; dla dobrych warunków życia swoich dzieci i wnuków, co wiąże się przede wszystkim z ochroną klimatu, ale także dla długoterminowej stabilizacji systemów zabezpieczenia społecznego i dla odrodzenia Niemiec jako miejsca prowadzenia działalności gospodarczej. Do tego nie potrzeba polityki, która roztrwoni całe zaufanie społeczne w drobnych wojnach. Potrzebna jest polityka, która zgromadzi przeważającą większość ludzi za wspólnymi celami i koncepcjami oraz szerzy optymizm. Być może jest to coś, czego możemy się nauczyć od syryjskich rewolucjonistów: że ludzie mogą przez pewien czas osiągnąć coś niewiarygodnego.”
„Saarbruecker Zeitung” komentuje: „To dobrze, że Niemcy i Francja prowadzą rozmowy polityczne na miejscu wspólnie i w imieniu UE. Zjednoczenie sił jest także potrzebne, aby uniemożliwić faktycznemu władcy Syrii Ahmedowi asz-Szarowi (wcześniej znanemu jako Abu Muhammad al-Dżaulani) wykorzystanie swojej nowo uzyskanej władzy. W tej chwili przywódca islamistycznej milicji Hajat Tahrir asz-Szam (HTS), który kiedyś miał bliskie powiązania z siecią terrorystyczną Al-Kaidy, wydaje się umiarkowany. Jednak jego zapowiedź, że może minąć około trzech lat, zanim projekt konstytucji zostanie opracowany, a nawet cztery lata, zanim odbędą się wybory, jest powodem do niepokoju. Presja zewnętrzna nie może zatem osłabnąć. Jeśli ważne ugrupowania poczują się wykluczone z transformacji politycznej, Syria może ponownie pogrążyć się w chaosie, a nawet rozpaść.”
Zdaniem „Badische Zeitung” z Fryburga: „Nie tylko Europejczycy walczą o wpływy. Kraje takie jak Turcja czy Rosja nie będą w ogóle przejmować się tym, czy nowe reżimy dbają o przestrzeganie praw człowieka. Jeśli nie chcemy całkowicie ustąpić im pola, konieczna jest spora dawka trzeźwej realpolitik. Annalena Baerbock również zdała sobie z tego sprawę w piątek, gdy Ahmed asz-Szar, nowy przywódca Damaszku, odmówił uściśnięcia jej dłoni. Nowa Syria prawdopodobnie będzie wymagać od swoich europejskich partnerów tolerowania podobnych zachowań. Mimo to Niemcy i inne państwa UE nie mają innego sposobu na doprowadzenie do daleko posuniętej normalizacji stosunków między nimi i Syrią.”
Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!