Prasa o wystąpieniu Scholza: „Kampania w Bundestagu”
5 grudnia 2024„Od czasu rozpadu koalicji nic już nie jest takie samo w sercu niemieckiej demokracji. Co można jeszcze osiągnąć przed nowymi wyborami?” – zastanawia się „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. I dodaje: „Na pierwszy rzut oka nie widać, że tym razem jest inaczej. Olaf Scholz stoi na posiedzeniu plenarnym Bundestagu w środę po południu i odpowiada na pytania posłów. Jak zwykle zaplanowano jedną godzinę. Jak zawsze, przesłuchiwany członek rządu może przedstawić swoje główne punkty przez kilka minut na początku. (...) Jak dotąd, wszystko jest normalnie. Ale potem kanclerz przechodzi do wotum zaufania, które zamierza przedłożyć parlamentowi w połowie grudnia i zbliżającego się przedwczesnego zakończenia okresu legislacyjnego. (...) Teraz, po raz pierwszy w ciągu ostatnich kilku miesięcy do wyborów, nie ma większości politycznej zdefiniowanej przez koalicję, która mogłaby uchwalać ustawy. Zamiast tego, po odejściu ministrów FDP z gabinetu, czerwono-zielony (SPD i Zieloni - red.) rząd mniejszościowy musi próbować uchwalić to, co jest absolutnie konieczne lub to, co chce uchwalić przy zmieniającej się większości.”
„Süddeutsche Zeitung” stwierdza: „Kanclerz zapowiada cud gospodarczy w odległej przyszłości. Olaf Scholz w Bundestagu zabiega o inwestycje, broni swojej polityki gospodarczej i przedstawia perspektywę wysokiego wzrostu. Opozycja obwinia go o utratę tysięcy miejsc pracy. (...) Scholz przyznał, że kraj stoi w obliczu wyzwań, w tym słabej sprzedaży na rynkach eksportowych, wysokich cen energii po ataku Rosji na Ukrainę oraz inflacji. Dlatego słuszne było 'zrobienie teraz tego, co możliwe'.”
„Handelsblatt” zaznacza: „Nie można niczego zarzucić kampanii wyborczej, w której chodzi o ważne sprawy. Ale SPD i CDU/CSU najwyraźniej chcą przekształcić wybory do Bundestagu w wybory osobowości: Scholz czy Merz? Z punktu widzenia polityki partyjnej nie jest to obiecująca strategia ani dla CDU/CSU, ani dla SPD. Ponieważ ani Scholz, ani Merz nie są kandydatami do nagrody popularności. Wielu obywateli chce po prostu stabilnego rządu. Dlatego też następne wybory będą raczej wyborami partyjnymi niż ich wyborami osobistymi. Przede wszystkim jednak istnieje ryzyko, że wielu wyborców w końcu odwróci się z obrzydzeniem od ciągłych osobistych ataków i ostatecznie zagłosuje na populistów z lewej lub prawej strony sceny politycznej.”
„Reutlinger General-Anzeiger” podkreśla: „Podejście Scholza jest jednak wątpliwe, zwłaszcza w odniesieniu do demokracji. Kanclerz, który lubi prezentować się jako mąż stanu, chce wprowadzić projekty polityczne takie, jak zasiłki na dzieci lub niższe podatki, które ograniczą finansowe pole manewru nowego rządu. To, co wygląda na służbę wyborcom, jest w rzeczywistości zwykłym populizmem. Nie dajmy się zwieść poważnemu tonowi kanclerza.”
Zdaniem „Ludwigsburger Kreiszeitung”: „Niezależnie od tego, kto zasiądzie w fotelu szefa rządu w nadchodzącym okresie legislacyjnym: parlament powinien przeanalizować stosunek mówcy do spraw, o których on mówi. Dlatego, że w przypadku pytań zadawanych z wyprzedzeniem, które uniemożliwiają 'grillowanie' kanclerza, korzyści dla przedstawicieli społeczeństwa i opinii publicznej są bardzo ograniczone”.
Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!