Prezydenci Polski i Niemiec wstrzymują się z podpisaniem Traktatu Lizbońskiego
1 lipca 2008W kilku krajach zarysowują się problemy z ratyfikacją Traktatu Lizbońskiego. Podczas, gdy w Irlandii problemem jest wynik referendum, a w Czechach i Niemczech prezydenci chcą odczekać decyzji Trybunałów Konstytucyjnych, w Polsce prezydent Lech Kaczyński wstrzymał ratyfikację europejskiego dokumentu, gdyż - jak twierdzi - jest ona bezprzedmiotowa.
W Niemczech do Trybunału Konstytucyjnego trafiły dwie skargi - co ciekawe, z dwóch skrajnie różnych obozów politycznych. Autorem jednej jest polityk konserwatywnej bawarskiej CSU, Peter Gauweiler. Za drugą stoi Partia Lewicy w Bundestagu. Według obydwu skarg traktat jest niezgodny z niemiecką ustawą zasadniczą. Członek zarządu partii SPD i komisji ds. europejskich w Bundestagu Angelica Schwall-Düren jest zdania, że w Niemczech wstrzymanie podpisu prezydenta jest w takiej sytuacji prawnie uzasadnione; jest on zmuszony odczekać z podpisem do zapadnięcia orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. W przypadku skarg, jakie wniesiono do Trybunału przeciwko Traktatowi, wnioskujący zażądali bowiem zabezpieczenia powództwa.
Gdyby zatem Köhler podpisał Traktat nie czekając na orzeczenie, sąd udzieliłby mu reprymendy. Tak więc odroczenie podpisu przez niemieckiego prezydenta jest wyrazem respektu wobec organu konstytucyjnego, a nie demonstracją własnego sceptycznego nastawienia do traktatu - tłumaczy niemiecka polityk.
Mimo to SPD zarzuca Köhlerowi, że po ratyfikacji traktatu przez Bundestag zwlekał z podpisem, zanim jeszcze skargi trafiły do Trybunału. Ponieważ jest już na to za póżno, powszechnie respektuje się obecne stanowisko prezydenta. Również lider FDP Guido Westerwelle podkreśla, że prezydent Niemiec nie podpisuje na razie traktatu, gdyż bada się jego zgodność z ustawą zasadniczą. Prezydent bierze tym samym wzgląd na inny organ konstytucyjny, jakim jest Trybunał.
Dwa różne motywy
W przekonaniu Angeliki Schwall-Dueren stanowisk prezydentów Köhlera i Kaczyńskiego nie można porównywać. W przypadku Lecha Kaczyńskiego sytuacja wygląda zupełnie inaczej, twierdzi polityk SPD. Złamanie słowa byłoby zbyt mocnym sformułowaniem - mówi - tym niemniej jego postawa stanowi poważny problem dla polskiego rządu, bo niweczy wcześniejsze ustalenia.
Politycy w Berlinie mają nadzieję na kontynuację procesu ratyfikacyjnego. A co będzie, jeśli wbrew oczekiwaniom niemiecki Trybunał Konstytucyjny spowolni ten proces? Według Angeliki Schwall-Düren byłaby to katastrofa, choć jest to jednak mało prawdopodobne.
Nie było bowiem jeszcze takiego przypadku, by niemiecki Trybunał odmówił Europie pogłębienia integracji.