Program wizyt byłych robotników przymusowych w Kolonii
Przez 25 lat Kolonia organizowała dwa razy w roku gościła dawnych robotników przymusowych, więźniów politycznych i jeńców wojennych. Dokumentowała ich losy i upominała się o odszkodowania dla nich.
Roboty przymusowe w Kolonii
Koloński program wizyt byłych robotników przymusowych był jedynym w swoim rodzaju przedsięwzięciem w historii Republiki Federalnej Niemiec. Tworzono dla nich lobby w Niemczech, domagano się odszkodowań za prace przymusowe, dokumentowano ich losy, które składają się na historię miasta. Mówiono do nich: Nie zapomnimy o Was. Wasz los jest dla nas przestrogą.
Sympozjum o pracach przymusowych w Kolonii
W 1986 inicjatywa obywatelska "Prace Przymusowe" zajmująca się badaniem nazistowskiej przeszłości Kolonii oraz związki zawodowe pracowników oświaty, zorganizowały sympozjum z udziałem robotników przymusowych i przedstawicieli zagranicznych związków osób represjonowanych podczas II wojny światowej, m.in. z Polski. Przedsięwzięcie to wspierały władze miasta i landu.
Grupa „Messelager”
W 1988 przy Stowarzyszeniu El-De-Haus powstała inicjatywa „Messelager”. Utworzyli ją członkowie innych grup obywatelskich: Inicjatywy "Prace Przymusowe", stowarzyszenia El-De-Haus, Archiwum Kolońskiego i Uniwersytetu Obywatelskiego. Celem inicjatywy było zbadanie kompleksu obozów na terenach targowych, stąd nazwa grupy. Jej członkami są nauczyciele Hans-Georg Wehner i Wiltrud Marciniak.
Pierwsza wizyta
W 1989 przyjechała pierwsza grupa więźniów kolońskich obozów, jeńców wojennych i robotników przymusowych z Polski, ZSRR, Francji, Belgii i Holandii. Zorganizowano też sympozjum o pracach przymusowych. Urząd Miasta partycypował w kosztach. Nadburmistrz miasta uroczyście przyjął gości. Grupa "Messelager" zorganizowała drugie sympozjum, na które zaprosiła tylko ofiary pracy przymusowej z Polski.
Odszkodowania
W 1990 grupa „Messelager” przedstawiła pomysł wypłacenia każdej osobie wykonywującej prace przymusowe na terenie Kolonii odszkodowań w wys. 5 tys. DM. Na konto planowanej fundacji miasto miało wpłacić 5 mln DM, kolońscy przedsiębiorcy resztę. Mimo iż pomysł odrzucono, wzbudził on zainteresowanie w całych Niemczech. Grupa "Messelager" zwróciła się do kolońskich firm o otwarcie archiwów.
Miejski program wizyt
W 1990 przy Urzędzie Miasta powstał wakat dla osoby, która zajmowała się organizowaniem wizyt byłych robotników przymusowych, więźniów KL i więźniów wojennych. Kolonia jest pierwszym miastem, które konsekwentnie i na taką skalę organizowało program wizyt. Na konto stowarzyszenia El-De-Haus wpływały darowizny przeznaczone na pomoc humanitarną i medyczną dla byłych więźniów przymusowych.
Coraz mniej uczestników
W latach 1990-2014 do Kolonii przyjeżdżały na tygodniowy pobyt dwie grupy gości. Odwiedzali oni miejsca pracy przymusowej, pomagali dokumentować historię nazistowską miasta, spotykali się z młodzieżą. W 1998 kobieta zmuszana do pracy w zakładach Forda złożyła w USA pozew o odszkodowanie. Dołączyli do niej inni poszkodowani. Skarga ta była kluczowa dla późniejszych odszkodowań.
Bogata dokumentacja
W czasie trwania programu zebrano pokaźne archiwum dokumentów, zdjęć, materiałów dźwiękowych i filmowych. Dzięki temu możliwe było wystawianie ekspertyz i zaświadczeń do wniosków o odszkodowania. Lecz z ogółem 100 tys. robotników przymusowych pracujących na terenie Kolonii w latach 1939-1945, zebrano materiały dotyczące tylko 25 tys. Prace badawcze są kontynuowane. Ich fundatorem jest miasto.
Projekty edukacyjne
Od 1998 zainteresowane szkoły mogą brać udział w projekcie edukacyjnym „Karten-Denk-Mal” grupy „Messelager” i stowarzyszenia El-De-Haus. Młodzież odkrywa nazistowską historię swojego miasta. Uczniowie z aparatami fotograficznymi odwiedzają miejsca pracy przymusowej, robią zdjęcia i pytają okolicznych mieszkańców, co wiedzą na ten temat. Tak powstaje dokumentacja.
Wiele do odkrycia. Wiele do zrobienia
Do Kolonii jeszcze ciągle napływają listy z krajów Europy Wschodniej. Urodzone w Kolonii dzieci byłych robotników przymusowych poszukują ojców, wnukowie pytają o losy dziadków w czasie II wojny światowej, rodziny proszą o odnalezienie grobów swoich bliskich. - Miasto ponosi odpowiedzialność za wyjaśnienie losów tych ludzi - mówi burmistrz Andreas Wolter.