1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Sieć gwałcicieli na Telegramie. Wykryli ją reporterzy

Monika Margraf opracowanie
18 grudnia 2024

Użytkownicy sieci grup w serwisie Telegram wymieniają się informacjami o tym, jak dokonywać gwałtów – wykazało dziennikarskie śledztwo.

https://p.dw.com/p/4oKHp
Telegram
TelegramZdjęcie: Infinity News Collec/imagebroker/IMAGO

STRG_F to videocasty śledcze publikowane w serwisie YouTube przez regionalną niemiecką rozgłośnię publiczną NDR. W najnowszym odcinku dziennikarze pokazują wyniki trwającego ponad rok śledztwa. Obserwowali w tym czasie na rosyjskiej platformie Telegram dziesiątki grupowych czatów, na których mężczyźni z różnych krajów, w tym Niemcy, dzielili się informacjami i „poradami” o wykorzystywaniu seksualnym kobiet. Grupy miały od setek do kilkudziesięciu tysięcy użytkowników, tysiące wymienionych wiadomości, a w nich zdjęcia i nagrania ukazujące przemoc seksualną

Dziennikarze w materiale udokumentowali przykłady rozmów, w których uczestnicy doradzali sobie, jak odurzać kobiety, by je potem gwałcić, i zachęcali się nawzajem do napaści seksualnych, przechwalali się gwałtami, a nawet udostępniali zdjęcia wykorzystywanych ofiar. Z kontekstu części rozmów wynika, że ofiary są bliskimi sprawców: partnerkami, siostrami, przyjaciółkami.

Środki do odurzania: proceder sprzedaży

Użytkownicy wymieniali się też wskazówkami dotyczącymi tzw. pigułki gwałtu – także tego, jak ją nabyć – czy innych środków do odurzania, w tym sprzedawanych w sieci jako kosmetyki.

Dziennikarze STRG_F sprawdzając to, zamówili jeden z produktów dostępny jako kosmetyk do włosów. Toksykolog prof. Volker Auwärter z Kliniki Uniwersyteckiej we Fryburgu, spytany o opinię, znalazł w produkcie kilka potencjalnie groźnych substancji: medetomidynę, weterynaryjny środek znieczulający, flualprazolam czy benzodiazepiny. Jak przyznał, zszokowała go sprzedaż takiego produktu pod przykrywką kosmetyku.

Zgłoszenia bez konkretnego odzewu

Autorom materiału udało się też wyśledzić administratora jednej z grup – Amerykanina przechwalającego się na Telegramie gwałtami na swojej siostrze. Mimo zgłaszania spraw dziennikarze nie doczekali się konkretnej reakcji – ani od władz amerykańskich, ani od niemieckich. W trakcie przygotowywania materiału niektóre grupy były usuwane z Telegrama, a pojawiały się nowe, autorzy materiału  też bywali z nich usuwani.

Sprawa Gisele Pelicot dodaje odwagi ofiarom gwałtów

Choć materiały na Telegramie przedstawiają czyny karalne, co potwierdziła też w rozmowie z STRG_F Anja Schmidt z Niemieckiego Stowarzyszenia Prawniczek, zgłoszenia autorów reportażu do różnych organów pozostają bez reakcji.

Informacji o podjęciu działań w tej sprawie miał odmówić Federalny Urząd Kryminalny, powołując się na taktykę śledczą. Ogólne deklaracje ws. zwalczania przestępczości przekazał m.in. resort sprawiedliwości Niemiec. Z kolei Telegram zadeklarował jedynie, że będzie usuwał użytkowników w imię polityki „zerowej tolerancji dla niewłaściwego korzystania z paltformy”.

(ARD/mar)