Strefa zakazu lotów nad Libią dzieli UE
15 marca 2011Zachód dyskutuje, a najemnicy Kaddafiego przy wsparciu śmigłowców i samolotów bombardują rebeliantów i odbijają kolejne, kontrolowane przez nich miasta. Strefa zakazu lotów nad Libią mogłaby powstrzymać brutalność wobec rebeliantów, którzy nie dysponują arsenałami broni.
Rozziew w łonie Unii Europejskiej ws. ogłoszenia strefy uwidocznił się na wczorajszym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ. Zwolennikami interwencji zbrojnej w Libii są Wielka Brytania i Francja. Brytyjski szef dyplomacji William Hague oświadczył, że w razie potrzeby strefę powinno się ogłosić bez uchwały ONZ. Ponadto Brytyjczycy sugerują, żeby częściowo znieść embargo na sprzedaż broni do Libii – to umożliwiłoby zaopatrzenie w broń rebeliantów.
Zgodnie z Kartą Narodów Zjednoczonych interwencja jak i strefa zakazu lotów wymaga uchwały Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Francja naciskała już w ubiegłym tygodniu na przyspieszenie decyzji w tej sprawie, wskazując, że strefa pozwoliłaby na dokonywanie bombardowań wyznaczonych celów militarnych, co uderzyłoby w libijskiego dyktatora Muammara Kaddafiego. Jednakże, w przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii, Francja uważa, że warunkiem ustanowienia strefy zakazu lotów powinna być uchwała ONZ.
Niemcy przeciwni strefie zakazu lotów i interwencji militarnej
Berlin stanowczo sprzeciwia się ogłoszeniu strefy zakazu lotów nad Libią. W uzasadnieniu swego stanowiska Niemcy podkreśliły w poniedziałek (14.03.) na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ, że uniemożliwienie dalszych bombardowań przez siły powietrzne Kaddafiego, wymagałoby zbombardowania libijskich lotnisk. To, w opinii rządu federalnego, spowodowałoby straty wśród ludności cywilnej i nie doprowadziło do zakończenia konfliktu. Ponadto Berlin domaga się w tej sprawie nie tylko uchwały ONZ, ale też deklaracji krajów arabskich w sprawie współudziału w interwencji militarnej. W miejsce środków militarnych rząd federalny zaproponował wyegzekwowanie przez ONZ sankcji nałożonych na Libię przez Unię Europejską.
Na forum ONZ oprócz Niemiec, tylko Rosja i Chiny wyrażają największe obiekcje przeciwko strefie zakazu lotów nad Libią.
Brak porozumienia ws. strefy też na forum państw G-8
Niemcy nie odstąpiły od swego stanowiska w sprawie ogłoszenia strefy lotów nad Libią także na posiedzeniu państw grupy G-8, które zakończyło się dzisiaj (15.03.) w Paryżu. Szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle ponownie wyraził wątpliwości odnośnie tej kwestii. Wskazał on, że ogłoszenie strefy oznacza równoczesną interwencję militarną, a Niemcy nie chcą się uwikłać w wojnę w Afryce Północnej. Strefa zakazu lotów nie polega „na ustawieniu tablicy z napisem zakazu ruchu powietrznego", zauważył Guido Westerwelle. Berlin uważa, że wskutek niepowodzenia takiego przedsięwzięcia, mogą być konieczne kolejne interwencje militarne, a to, jak obawia się wicekanclerz Westerwelle, mogłoby w konsekwencji osłabić ruchy obywatelskie w regionie oraz zagrozić pokojowemu rozwojowi państw Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej.
Szef francuskiego MSZ Juppe zaznaczył na posiedzeniu państw G-8 w Paryżu, że działania ONZ są konieczne, ponieważ w ten sposób można wywrzeć presję na Kaddafiego. Francuski polityk wypowiedział się za rozszerzeniem sankcji wobec Libii m.in. na morzu a także stworzeniem strefy ochronnej umożliwiającej niesienie pomocy humanitarnej.
Minister spraw zagranicznych Włoch Franco Frattini ostrzegał przed pochopnymi działaniami wspólnoty międzynarodowej. „Naturalnie, że czołgi poruszają się w szybszym tempie niż Rada Bezpieczeństwa”, powiedział, choć wszelkie działania bez międzynarodowego mandatu uważa za „niedopuszczalne”.
Ap/dpa/ Barbara Cöllen
Red. odp.: Iwona D. Metzner