Sztuka i internet. Niecodzienny pomysł na codzienną sprzedaż dzieł sztuki
26 kwietnia 2013Berlin-Schoeneweide. Atelier berlińskiego malarza Edwarda B. Gordona znajduje się na obrzeżu stolicy, w dawnej dzielnicy przemysłowej.
Gordon jest bardzo nowoczesny. Posługuje się techniką cyfrową, jak rzadko który niemiecki artysta.
Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na facebooku >>
„A Painting a Day”
Zasada „A Painting a Day” pochodzi z USA. Oznacza malowanie jednego obrazu dziennie i wystawianie płótna na internetową aukcję. W Stanach artyści próbują w ten sposób na własną rękę sprzedawać swoje prace. Wielu czyni to z powodzeniem.
Gordon od siedmiu lat dzień w dzień maluje jeden obraz o wymiarach 15x15 centymetrów.
Jego dzień przebiega według ustalonego schematu. – Przed południem próbuję znaleźć odpowiedni motyw albo w czasie spaceru, albo w atelier. O 15.00 zaczynam pracować – opowiada namiętny pianista-amator. Najpóźniej o północy gotowe dzieło jest w Sieci.
Kronikarz wielkiego miasta
Przeważająca większość prac malarza ukazuje zmiany zachodzące w Berlinie. Zaułki, ludzi spieszących z torbami na zakupy, śmieciarzy zamiatających ulice, albo młode berlinianki czekające na światłach, czy też paradujące po bulwarach metropolii.
Gordona uważa się za bacznego obserwatora. Jego prace cieszą się powodzeniem nie tylko w świecie wirtualnym.
W ostatnich latach namalował prawie 2300 obrazów. Osoby zainteresowane ich kupnem, muszą na internetowej aukcji zadeklarować co najmniej 150 euro. Za większość prac dostaje jednak więcej.
Kolekcjonerami jego dzieł są studenci, adwokaci i deweloperzy na całym świecie. Często ludzie, którzy nigdy nie widzieli galerii od środka, ale interesują się sztuką.
Berliński malarz jest też znanym blogerem.
"To do siebie przystaje"
Wielu artystów kręci nosem. Sztuka i Internet? – To do siebie nie przystaje – twierdzą krytycy. – Sztukę trzeba czuć zanim się ją kupi – mówią. – Ważny jest przy tym zapach farby. Trzeba móc dotknąć płótna. To wszystko odpada, gdy się kupuje obraz Edwarda B. Gordona w Sieci.
Taką krytyką samouk Gordon, który pochodzi z rodziny artystów i studiował sztukę aktorską w Londynie, specjalnie się nie przejmuje. 47-letni malarz nie organizuje wernisaży, ani prezentacji w towarzystwach artystycznych, czy w innych ważnych dla sztuki miejscach. Za to coraz częściej zwracają się do niego galerzyści, którzy chcieliby go reprezentować. Jednak do takiej współpracy Gordon nie przywiązuje żadnej wagi. Dla niego ważniejsza jest cyfrowa niezależność.
Susanne Luerweg / Iwona D. Metzner
red. odp.: Bartosz Dudek