Wiatraki na morzu
2 sierpnia 2011Nowa farma "Borkum West 2", jak sama nazwa wskazuje, powstanie niedaleko wyspy Borkum. Trochę dalej trwają w tej chwili końcowe prace przy budowie farmy "Bard Offshore 1", a od roku działa farma doświadczalna "Alpha Ventus". Do tej pory Niemcy miały tylko jedną, dużą komercyjną farmę wiatrowę: "Baltic 1" na Morzu Bałtyckim.
Pięć miliardów na wiatraki
Choć Niemcy należą do światowej czołówki światowej w wykorzystaniu energii wiatrowej, w technologii dużych farm typu offshore mają sporo do nadrobienia. Prezes Federalnego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej Hermann Albers wini za to polityków. "Kto najpierw decyduje się wydłużyć czas użytkowania elektrowni atomowych, a kilka tygodni później ogłasza decyzję o wycofaniu się z rozwijania energetyki jądrowej, ten musi się liczyć z trudnościami w przyciągnięciu inwestorów, bo w ich oczach przestaje być wiarygodny" - mówi Albers.
Wszystko jednak wskazuje na to, że rządząca koalicja chadecko-liberalna wyciągnęła wnioski z własnych błędów i zdecydowanie stawia na rozwój energetyki wiatrowej. Na budowę 26 nowych siłowni wiatrowych rząd obiecał inwestorom korzystne kredyty w wysokości 5 miliardów euro. W oświadczeniu złożonym 9 czerwca w Bundestagu kanclerz Angela Merkel powiedziała, że lądowe i morskie siłownie wiatrowe będą odgrywać główną rolę w przyszłej polityce energetycznej kraju.
Za budową farm wiatraków na szelfie przybrzeżnym przemawiają wiejące tam niemal stale silne wiatry i mniejszy opór społeczeństwa przeciwko siłowniom lądowym szpecącym krajobraz . Te jednak są tańsze i prostsze w budowie. W tej chwili w Niemczech działa już prawie 22 tysiące lądowych turbin wiatrowych, które pokrywają łącznie sześć procent zapotrzebowania kraju na energię elektryczną.
Zgoda na wiatraki, ale jakie?
Duże farmy wiatraków na Morzu Północnym i Bałtyckim, takie jak "Bard Offshore 1" i "Borkum West 2", mogą produkować dużo więcej energii niż tradycyjne wiatraki, które mają turbiny o mocy 1,5 MW. Z drugiej strony postęp techniczny sprawia, że także na lądzie można już budować siłownie wiatrowe, których wieża ma do 200 metrów wysokości zamiast obecnych 65 metrów.
Teroretycznie oznacza to, że takie wieże można stawiać także w lasach, gdzie przeszkadzałyby mniej niż te, stawiane do tej pory na polach. Przeciwko nim podnosi się jednak protest obrońców krajobrazu leśnego i ornitologów, którzy argumentują, że zagrażają one ptakom oraz nietoperzom.
Spór o to, gdzie należy budować nowe, mocniejsze siłownie wiatrowe pozostaje nierozstrzygnięty. Politycy wolą morze, bo tam nie muszą obawiać się protestów wojujących ekologów. Przemysł z kolei najchętniej budowałby farmy wiatraków na lądzie z uwagi na dużo niższe koszty.
Z analizy przeprowadzonej przez wspomniane wcześniej Federalne Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej wynika, że pod wiatraki nadaje się około dwóch procent powierzchni kraju. Gdyby ją w pełni wykorzystać, wtedy siłownie wiatrowe pokryłyby 65 procent zapotrzebowania Niemiec na prąd.
Bernd Grässler / Andrzej Pawlak
red. odp. Monika Skarżyńska