Zlot smerfów. Niemcy próbowali pobić rekord księgi Guinnessa
6 lutego 2016Jak na miejscowość liczącą niespełna 23 tys. mieszkańców to dobry wynik - niemal co dziesiąty mieszkaniec badeńskiego Waldshut-Tiengen przebrał się w niebieskie ubranko, by w karnawałową sobotę wziąć udział w zmasowanej próbie pobicia rekordu z księgi Guinnessa. Aktualnie należy on do Walii, gdzie w 2009 roku zmobilizowano jednego dnia aż 2510 smerfów.
Położona nad Renem malownicza niemiecka miejscowość idealnie nadawała się na największe na świecie spotkanie niebieskich fanów bajek - zapowiadali organizatorzy imprezy. Po przeliczeniu wszystkich okazało się jednak, że do pobicia rekordu zabrakło 362 smerfów.
Przegrali, ale się cieszą
Być może wynikało to również z surowych reguł gry. Jurorzy dopuszczali do konkursu jedynie tych, którzy byli wiernie przebrani za smerfy oraz znaleźli się na wspólnym zdjęciu grupowym wszystkich uczestników akcji. Warunkiem było, aby wszystkie części ciała były przykryte kolorem niebieskim - w formie kostiumu lub były przynajmniej zamalowane niebieską farbą. Poza tym należało mieć na głowie oryginalną czapkę smerfa.
Próby pobicia walijskiego rekordu Guinnessa podjęło się towarzystwo o nazwie "Jugendfreunde" (tłum. przyjaciele z lat młodości). - Pomimo, że nie pobiliśmy rekordu, jesteśmy zadowoleni - powiedział organizator Michael Bernatek. - Przyszło bardzo wiele osób, które się zaangażowały w akcję całą swoją energię i nas bardzo mocno wspierały. To była świetna impreza.
Miejscowość Waldshut-Tiengen przygotowywała się do akcji od roku. Organizatorzy nie wypowiedzieli się jeszcze, czy zdecydują się na kolejną próbę pobicia smerfowego rekordu. Zyski z imprezy zostaną przekazane na szkołę oraz przedszkola dla niepełnosprawnych dzieci w tej samej miejscowości.
DPA / Róża Romaniec